... ich sobotnie spotkanie wcale zwycięstwem zakończyć się nie musiało. Gospodarze mecz rozpoczęli imponująco. Już w 5. minucie Damian Piecha wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Marcina Pośpiecha, a 60. sekund później piłkę do siatki skierował Rafał Hałat. 23-latek otrzymał prostopadłe podanie od Marcina Osmałka i wygrał pojedynek oko w oko z Wiesławem Arastem. Mimo dwóch szybkich gongów Skałka nie zamierzała składać broni. Po chwili w słupek Mindia Geogogatishvili, zaś z próbą Dominika Natanka poradził sobie Maciej Wnętrzak. Aluminium ostemplowane zostało także po przeciwnej stronie boiska. W ślad za zawodnikiem z Gruzji powędrował Piecha, który tym razem nie był tak bezwzględny, jak na wstępie zawodów. 
 
Ekipa z Żabnicy na pozostałe 3 kwadranse wyszła z jasnym zamiarem odrobienia strat. I gdy wtórnie przejmowali kontrolę nad spotkaniem, dostali kolejny "pstryczek w nos" od Hałata, który sfinalizował centrę Michała Dudy. 10. minut później Skałka skopiowała akcję bramkową Orła, a w rolę egzekutora wcielił się Filip Balcarek. I mimo, że podopieczni Zbigniewa Skórzaka swoje okazje mieli, to do sieci nic nie wpadło. Trzeba również przyznać, że i miejscowi mieli sytuacje, by nieskutecznego rywala skarcić. "Setki" zmarnowali jednak Hałat oraz Tomasz Biółka.  
 
- Wynik fajny, aczkolwiek nasza gra już tak dobra nie była. O ile pierwsza połowa mogła się podobać, tak druga przebiegła pod dyktando Skałki - skomentował Seweryn Kosiec, szkoleniowiec ekipy z Łękawicy. Do tego spotkania jego słowami jeszcze na naszych łamach powrócimy.