Szymon Węglarz w STREFIE WYWIADU: utalentowanych dziewczyn nie brakuje
Po raz drugi, w krótkim odstępie czasu, gościem wtorkowej STREFY WYWIADU jest osoba związana z futbolem w wydaniu kobiecym. W minionym tygodniu reprezentacja Śląska U-13 przebywała na zgrupowaniu w Chybiu. Trenerem drużyny jest Szymon Weglarz, na co dzień związany także z żywieckim Mitechem, w którym pracuje z młodymi piłkarkami oraz Akademią Futbolu Tomasza Hajty z Milówki.
SportoweBeskidy.pl: Prowadzona przez pana Kadra Śląska U-13 zakończyła zimowe zgrupowanie w Chybiu. Młode zawodniczki w naszego województwa biorą systematyczny udział w tego typu wydarzeniach? Szymon Węglarz: To był nasz drugi obóz. Wspólnie z trenerką Basią (Barbarą Wapińską – red.) pracowaliśmy z zespołem przez niespełna tydzień. W trakcie każdej rundy trzy razy odbywają się konsultacje, podczas których gramy mecze z innymi województwami. Zgrupowanie w Chybiu było elementem przygotowań do rundy wiosennej. Aktualnie w rozgrywkach międzywojewódzkich zajmujemy drugie miejsce. Z województwem dolnośląskim przegraliśmy 2:1, zremisowaliśmy z łódzkim, pokonaliśmy wyraźnie Opole. Naszym celem jest zajęcie minimum drugiej pozycji, która gwarantuje udział w półfinałach mistrzostw Polski.
SportoweBeskidy.pl: Jest pan zadowolony z wykonanej pracy? Udało się w Chybiu zrealizować założenia? Sz.W.: Trenowaliśmy trzy razy dziennie. Rozegraliśmy kilka sparingów. Zmierzyliśmy się m.in. z drużyną dziewczyn AKS-u Mikołów, były trochę starsze, ale nasze zawodniczki dały sobie radę. Graliśmy także z chłopakami LKS-u Kończyce Małe i Cukrownika Chybie. Dziewczyny miały solidne przetarcie przed rundą rewanżową. Plan udało nam się zrealizować, jestem zadowolony.
SportoweBeskidy.pl: Na ile etapów podzielona jest selekcja do kadry U-13? Sz.W.: Selekcja opiera się przede wszystkim o moje obserwacje oraz obserwacje trenerki Basi. Jestem na co dzień trenerem młodziczek Mitechu Żywiec, uczestniczę w różnych turniejach, przez cały sezon mam kontakt z różnymi klubami. Ruszyła Śląska Liga Młodziczek, która jeszcze raczkuje, ale zmierza w dobrym kierunku. Piłka nożna w wydaniu kobiecym rozwija się, zarówno w klubach, jak i szkołach. Grono zawodniczek, z którego możemy wybierać kadrowiczki jest coraz większe. Udało nam się wyselekcjonować w trakcie sześciu miesięcy 35 zawodniczek. Na konsultacje do Chybia zaprosiliśmy 20 dziewczynek. SportoweBeskidy.pl: Skieruję naszą rozmowę w stronę beskidzkiego regionu. Zawodniczki reprezentujące „nasze” kluby uczestniczyły w ostatnim zgrupowaniu? Sz.W.: Tak. W obozie udział wzięło pięć dziewczyn z Mitechu Żywiec. Zdecydowanie więcej zawodniczek grających w beskidzkich klubach jest w kadrze U-16. Regularnie powołania otrzymują piłkarki Mitechu i Rekordu Bielsko-Biała. Ponadto przebijają się do kadry dziewczyny w nowo powstałego klubu Gimnazjum Istebna. Ponad połowę zespołu U-16 stanowią zawodniczki z Żywca, Bielska-Białej i Istebnej.
SportoweBeskidy.pl: Można zaryzykować stwierdzenie, że kobieca piłka nożna w beskidzkim regionie ma się całkiem nieźle? Sz.W.: Myślę, że tak. W tamtym roku trzy dziewczyny były w kadrze Polski do lat 15: Klaudia Nowacka z Rekordu oraz Żaneta Zeman i Maja Stopka z Mitechu. Wystąpiły w dwóch meczach międzypaństwowych z Norwegią. Utalentowanych dziewczyn nie brakuje. Musimy im tylko stworzyć odpowiednie warunki do rozwoju. Niestety w powiecie żywieckim nadal są miejscowości, w których nie ma porządnego boiska. Ruszyła niedawno pod patronatem PZPN Akademia Młodych Orłów (projekt skierowany do dzieci w wieku 6-11 lat – red.). Dwie dziewczyny od nas dostały się do projektu. M.in. reprezentująca Mitech Marta Ponikwia z rocznika 2005, bardzo utalentowana dziewczyna. W ramach ciekawostki mogę dodać, że Marta pochodzi ze Zwardonia, w którym nie ma boiska przy szkole. Wyłapałem ją podczas turnieju. Wyróżniała się na tle koleżanek o cztery lata starszych.
SportoweBeskidy.pl: Jak wygląda praca z młodymi adeptkami futbolu w Mitechu? Sz.W.: Zdecydowałem się na połączenie treningów dziewczyn z zajęciami chłopców, których prowadzę w szkółce piłkarskiej w Milówce. Na początku był taki pomysł, aby dziewczyny trenowały we własnym gronie. Było 10-15 zawodniczek. Praca w takiej formule mnie nie satysfakcjonowała. Dysproporcje pomiędzy dziewczynami były duże. Uznałem, że z korzyścią dla wszystkich będzie podzielenie grupy. Dziewczyny, w oparciu o ich umiejętności, dokooptowałem do grup, w których trenowali chłopcy. Takie rozwiązanie przynosi efekty. Dziewczyny są nieustępliwe, nie chcą być gorsze od chłopaków. Wydaje mi się, że podążamy dobrą drogą. SportoweBeskidy.pl: Ile zawodniczek trenuje pod pana okiem w Mitechu? Sz.W.: Około 20. Od rocznika 2006 do 1999. W każdym roczniku znajdują się perełki.
SportoweBeskidy.pl: Pracuje pan na co dzień zarówno z dziewczynami, jak i chłopcami. Jakie różnice w prowadzeniu zespołów pan dostrzega? Sz.W.: W mojej ocenie, na początkowym etapie szkolenia sportowych różnic nie ma. Pojawiają się dopiero między nastoletnimi chłopakami a nastoletnimi dziewczynami. Natomiast znacząca różnica jest w sferze mentalnej. Podejście do dziewczyn musi być zupełnie inne niż do chłopców.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. Sz.W.: Dziękuję.
Rozmawiał: Krzysztof Biłka