
Takie rozstrzygnięcie to nie przypadek
Bez choćby jednego potknięcia przebiegł sparingowy serial Drzewiarza Jasienica, który w generalnym sprawdzianie uporał się z zespołem na ligę jeszcze niegotowym.
– Było widać różnicę między drużynami z IV ligi a „okręgówki” w aspektach czysto piłkarskich. Byliśmy nastawieni bardziej defensywnie i wyczekiwaliśmy na kontry, natomiast Drzewiarz był zespołem operującym piłką – przyznaje Sebastian Gierat, szkoleniowiec Soły. – Przyznać też trzeba, że rywal złapał już świeżość przed ligą, my z kolei jesteśmy na zupełnie innym etapie – dopowiada trener ekipy niżej notowanej w hierarchii rozgrywkowej.
Faworyzowani jasieniczanie, wcześniej wygrywający wszystkie 6 zaliczonych meczów testowych, w 8. minucie dokonali otwarcia wyniku konfrontacji. Bartłomiej Ślosarczyk nie zmarnował prezentu, jaki otrzymał podaniem od... Kacpra Gąsiorka, prawego defensora Soły. Równo po dwóch kwadransach dystans między sparingpartnerami wzrósł, bo „centrę” Filipa Gajdy z rzutu wolnego celną główką sfinalizował Jakub Szendzielorz. Rajczanie szansę, by rezultat skorygować mieli de facto jedną. Dobrego skądinąd dośrodkowania Filipa Balcarka nie zdołał zamknąć na „długim” słupku Mikołaj Franusik, który niemalże do pustej bramki spudłował.
W gole, ani też sytuacje ku ich zdobyciu, nie obfitowała znaczna część drugiej połowy. W 70. minucie jednak IV-ligowiec przypieczętował pewny triumf. Wrzutkę Ślosarczyka wzdłuż bramki pechowo przeciął Szymon Zawada, pokonując w ten oto sposób własnego golkipera. Po tym zdarzeniu worek z golami mógł się rozwiązać. Ślosarczyk nieznacznie się pomylił, uderzenie Szymona Królaka z trudem sparował Andrzej Nowakowski, a przy ripoście rajczan Maciej Kenig uprzedził o milimetry szarżującego Patryka Tomalę.