LKS Bestwina w sobotę dołączył do grona zespołów, które wiosną znalazły sposób na lidera ze Skoczowa. – Wobec naszej taktyki przeciwnik łatwego zadania nie miał – klaruje szkoleniowiec Sławomir Szymala.

Szymala Gospodarze mieli świadomość klasy przeciwnika, ale i apetytów skoczowian, by wreszcie zanotować na wiosnę istotne zwycięstwo. Stąd konieczność dostosowania odpowiedniego sposobu gry do faworyzowanych gości. – Nie mogliśmy się otworzyć. Piłkarsko Beskid to zespół lepszy. Plan był więc taki, aby przyjąć rywala na swojej połowie, skupić na defensywie i grać z kontry. Wobec takiej taktyki przeciwnik łatwego zadania nie miał – rozpoczyna Sławomir Szymala, trener zespołu z Bestwiny.

Dopiero po stracie bramki w 74. minucie bestwinianie zdecydowali się na bardziej odważną grę i to wystarczyło, by odebrać liderowi „okręgówki” dwa punkty. – Chłopcy dobrze wykonywali to, co nakreśliliśmy sobie przed meczem. Dzięki temu zrealizowaliśmy cel minimum na to spotkanie – dodaje szkoleniowiec. Zadowolenie pełne z remisu w szeregach LKS-u Bestwina? – Na 70 procent, bo też mieliśmy swoje okazje i mogliśmy skoczowian skarcić. Wynik do końca był otwarty. Widzę natomiast po tym meczu znacznie więcej pozytywów – kończy Szymala, podkreślając, iż jego podopiecznym udało się zrewanżować Beskidowi, który jesienią bestwinian pokonał w szczęśliwych okolicznościach.

Bestwina Beskid Skoczow rr