Rozpędzona Błyskawica, która dopiero co świętowała skalp na terenie lidera „okręgówki”, była jednak faworytem meczu i z tej roli się ostatecznie wywiązała. O ile w pierwszej połowie przyjezdni atakowali i stwarzali dogodne okazje, to skuteczność snajperów Krzysztofa Koczura i Szymona Płoszaja mocno odstawała od ideału. Chybianie głównie pilnowali „tyłów”, a nagrodą za sumienność był wynik „na styku” podczas 15-minutowej pauzy.

Po powrocie na boisko nieoczekiwanie to gospodarze zaatakowali i omal nie objęli niespodziewanie prowadzenia. – Mieliśmy klarowne sytuacje, przy których zabrakło nam pomysłu w finalnym rozegraniu akcji – mówi trener Cukrownika Sławomir Machej. Nawiązuje tu do dwóch prób Pawła Paski, czy kontry „3x1”, którą zaprzepaścili w prosty sposób Pasko, Jan Wawak i Daniel Kędziak.

Wicelider rozgrywek w aspekcie finalizacji akcji istotnie w porównaniu do premierowej części się poprawił. W 69. minucie Damian Żyła został sfaulowany w polu karnym, co bezwzględnie wykorzystał egzekwujący „11” Łukasz Halama. Również gola rozwiewającego ostatecznie złudzenia piłkarzy Cukrownika goście zaliczyli po stałym fragmencie. Halama dorzucił futbolówkę na głowę Koczura, który doskonale wiedział, jak pożytek z owej asysty uczynić i zapewnić ekipie z Drogomyśla kontynuację równego marszu tuż za plecami lidera ligi.