- Wszyscy jesteśmy zadowoleni, bo to historyczne trzy punkty. Trzeba się cieszyć z tego - skomentował zwycięstwo Borów jego trener Tomasz Fijak, który miał dzisiaj znaczący wpływ na tryumf swoich podopiecznych. Ale od początku.

W pierwszej połowie zdecydowanie z lepszej strony prezentowali się miejscowi piłkarze prowadzeni przez Krystiana Patanasiu. Przyjezdni Rafałowi Prochownikowi mogą zawdzięczać, że do szatni nie schodzili przegrywając kilkoma golami. Swoich okazji nie wykorzystali m.in. Krzysztof Koczur oraz Gracjan Haka. Co ciekawe, gdy Bory przeżywały kryzys... objęły prowadzenie. Michał Motyka genialnie obsłużył podaniem Adriana Dobiję, który strzałem pod poprzeczką otworzył wynik meczu. Tuż po przerwie był już jednak remis. Po stałym fragmencie gry najwięcej przytomności w polu karnym zachował Rafał Dziadek. To nieco "podkręciło" gości. W 60. minucie Motyka nie wykorzystał sytuacji sam na sam, niebawem Łukasz Muras zmarnował akcję z kategorii tych "niewybaczalnych". Szybko się jednak zrehabilitował. W 93. minucie szarżujący skrzydłem grający trener Borów Tomasz Fijak przytomnie wystawił piłkę Murasowi, który zapewnił przyjezdnym trzy punkty.