Wyjazd do Lubina określano w optymistycznych założeniach jako kluczowy, aby zbliżyć się do zespołów znajdujących się nieco wyżej w tabeli PlusLigi. I tym razem zderzenie z rzeczywistością było bolesne, bo ponownie okazało się, że w przeważającej większości kadra BBTS-u nie przystaje do tego poziomu. Wyjątek to nie kto inny, jak Jake Hanes, który w konfrontacji z Cuprum był mocno osamotniony w zdobywaniu punktów. Fakt - to do niego rozgrywający Pierre Pujol kierował najwięcej piłki, ale Amerykanin "wykręcił" niemal 50-procentową skuteczność, do tego posłał 5 asów serwisowych. Dość wspomnieć, że pozostali skrzydłowi przebywający nieco więcej czasu na parkiecie - Konrad Formela, Roland Gergye, Konstanin Cupkovic - uzbierali łącznie 18 "oczek". Dodając do tego, iż bielski zespół ledwie 4 razy zablokował ataki gospodarzy, nie sposób o pozytywną ocenę wyjazdu.
 


Goście już na wstępie spotkania zostali ustawienia "do narożnika". Po nieudanych atakach Dawida Wocha przegrywali 6:12, a gdy Adam Lorenc "pocelował" zagrywką Cupkovicia - aż 11:19, by gładko seta przegrać. Druga odsłona? Była nieznacznie lepsza. Lubinianie przebieg rywalizacji kontrolowali, odskakując na 6:2, następnie 11:6. Wówczas raz za razem punktował Hanes, BBTS dystans zmniejszył, a nawet wyrównał na 17:17, by od stanu po 21 nie ruszyć z miejsca, gdy amerykański "bombardier" złapał zadyszkę.

Typowym "łabędzim śpiewem" były wydarzenia z partii numer 3. Blok Adriana Hunka dał przyjezdnym zaliczkę 11:7, która m.in. wobec kolejnej serii Hanesa w polu serwisowym wzrosła na tyle, by stosunkowo pewnie triumfować. Mniej więcej w połowie seta czwartego Ilya Kovalov dał Cuprum komfortową przewagę kilku punktów, a na finiszu siatkarze BBTS-u pogrążyli się sami - Pujol zepsuł zagrywkę, zaś Gergye i Hanes atakowali w aut.

Cuprum Lubin - BBTS Bielsko-Biała 3:1 (25:16, 25:21, 21:25, 25:20)

BBTS:
Formela, Cupkovic, Hanes, Pujol, Woch, Siek, Teklak (libero) oraz Fijałek (libero), Sinoski, Gergye, Hunek, Zawalski
Trener: Kapelus