We wczorajszym meczu było wszystko co najlepsze w futbolu. Bielszczanie wyszli na konfrontacje z Puszczą w ofensywnym zestawieniu, co zaowocowało szybkim wyjściem na prowadzenie. Podbeskidzie co prawda mecz kończyło w „10”, ale nie przeszkodziło im to w ostatecznej wygranej 3:1. – Szalony mecz, jeszcze takiego nie prowadziłem jako trener. Wszystko chyba było w tym meczu. Dziwny uraz Roginicia, czerwona kartka Oleksego, niestrzelony karny, dobre sytuacje drużyny przeciwnej i właśnie taka jest piłka. Kilka dni temu my mieliśmy pretensje do siebie, że nie wykorzystywaliśmy akcji. Szkoda, że nie zamknęliśmy tego meczu karnym na 4:1, bo mogło to całkowicie zamknąć sprawę, a tak grając w 10, jeszcze z urazem Roginicia mieliśmy trudne zadanie –  ocenia trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede. 

"Górale" tym samym bardzo szybko podnieśli się po wstydliwej porażce z łódzkim ŁKS-em i odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu na własnym boisku – To był trudny czas pod względem psychicznym dla drużyny, te wszystkie rzeczy, które na dniach się wydarzyły - drużyna czuje się odpowiedzialna za to i na pewno to był trudny mecz. [...] Super sprawa, że znowu na naszym stadionie wygrywamy, drugi mecz pod rząd i znowu zdobywamy dużą ilość goli, bo trzy. Pracujemy i wiemy, że też musimy się pozbierać – mówi Brede.