Występujący na szczeblu „okręgówki” zespół z Wilkowic – w przypadku rozgrywek Pucharu Polski w składzie złożonym głównie z zawodników „dwójki” – dotrzymywał kroku IV-ligowcowi przez znaczną część premierowej połowy. Ale gdy już bielszczanie defensywę gospodarzy zdołali sforsować, to całkowicie przejęli kontrolę nad meczem. W 35. minucie Michał Studnicki pokonał Grzegorza Juraszka, ponownie uczynił to w 43. minucie, a dzieło zbudowania komfortowej przewagi podtrzymał Michał Batelt, który gola z kategorii tych „do szatni” zanotował po asyście Macieja Felscha.

– Naszym celem było utrzymanie jak najdłużej wyniku korzystnego i nieźle ten plan przebiegał. W końcu jednak każdy nasz błąd w defensywie doczekał się skutecznego wykończenia przez przeciwnika – analizuje Krzysztof Bąk, szkoleniowiec wilkowickiej drużyny, która w konfrontacji z rezerwami Podbeskidzia nie miała dostatecznych argumentów w ofensywie, aby myśleć o zainicjowaniu po powrocie na murawę skutecznego pościgu.

Bielszczanie przy okazałym prowadzeniu tempa również nie forsowali. Jedynie trafienie Michała Stempniewicza skorygowało wynik na 4:0 dla gości, którzy przepustkę do kolejnej pucharowej fazy zdobyli w satysfakcjonującym stylu. – Przyszło zagrać nam na dobrej płycie i co ważne z rywalem, który chciał grać w piłkę. Kontrolowaliśmy mecz i cieszy tak pozytywny występ przed ligą – ocenia Adrian Olecki, szkoleniowiec „dwójki”.