
Piłka nożna - Liga Okręgowa
„To katastrofa, bo zupełnie nie wiemy co dalej”
Przymusowe opóźnienie rozgrywek „okręgówki” dotknęło beskidzkie ekipy na owym szczeblu. W zaistniałej sytuacji trudno o jakąkolwiek satysfakcję.
Minionej soboty piłkarze z Bestwiny mieli rozpocząć rywalizację w grupie mistrzowskiej „okręgówki” bielsko-tyskiej od konfrontacji w Lędzinach. Wobec wprowadzonych obostrzeń ogólnokrajowych i w następstwie decyzji Śląskiego Związku Piłki Nożnej jako organu prowadzącego, inauguracja piłkarskiej wiosny na poziomie poniżej IV ligi została odroczona. – Dla mnie to kolejna decyzja zupełnie niezrozumiała. Nie za bardzo wiem czym liga okręgowa różni się od IV ligi, albo też czym różni się piłkarz 17-letni od 20-latka – mówi Sławomir Szymala, trener bestwińskiego zespołu.

Wiadomo na ten moment, że również kolejki numer 2. i 3. grupy mistrzowskiej zostaną rozegrane w terminach innych, aniżeli pierwotne, a zmagania wystartują najwcześniej w weekend 10-11 kwietnia. – To katastrofa, bo zupełnie nie wiemy co dalej. Możemy tylko bezradnie rozkładać ręce. Powtarza się niestety sytuacja z ubiegłego roku, gdy po intensywnie przepracowanym okresie przygotowawczym nie mogliśmy zgodnie z kalendarzem przystąpić do ligi – dodaje szkoleniowiec LKS-u.
Najbliższe tygodnie upłyną zatem w ślad za powyższym na treningach... indywidualnych. – Rytm treningowy trzeba jakoś podtrzymać, choćby poprzez taki półśrodek. Zdaję sobie sprawę, że mówimy o piłce amatorskiej, ale nie zapominajmy, jak ważna to pasja dla wielu ludzi – komentuje Szymala.

Wiadomo na ten moment, że również kolejki numer 2. i 3. grupy mistrzowskiej zostaną rozegrane w terminach innych, aniżeli pierwotne, a zmagania wystartują najwcześniej w weekend 10-11 kwietnia. – To katastrofa, bo zupełnie nie wiemy co dalej. Możemy tylko bezradnie rozkładać ręce. Powtarza się niestety sytuacja z ubiegłego roku, gdy po intensywnie przepracowanym okresie przygotowawczym nie mogliśmy zgodnie z kalendarzem przystąpić do ligi – dodaje szkoleniowiec LKS-u.
Najbliższe tygodnie upłyną zatem w ślad za powyższym na treningach... indywidualnych. – Rytm treningowy trzeba jakoś podtrzymać, choćby poprzez taki półśrodek. Zdaję sobie sprawę, że mówimy o piłce amatorskiej, ale nie zapominajmy, jak ważna to pasja dla wielu ludzi – komentuje Szymala.