Gospodynie mecz rozpoczęły w stylu nieszczególnym i jest to określenie możliwie delikatne. Wobec popełnianych błędów oraz udanych kontr wrocławianek przegrywały 3:6 i choć zdołały dystans zniwelować, to przy zagrywce Lucie Muhlsteinovej przyjezdne "odjechały" ze stanu remisowego na 15:9. W dalszym fragmencie seta zrobiło się nawet 23:15 dla #Volley, a pościg zainicjowany w końcówce dzięki dobrej pracy bielskiego bloku zdał się na nic.

Podopieczne Bartłomieja Piekarczyka błyskawicznie jednak się otrząsnęły, a przewaga 7:1 w kolejnej partii przy zagrywkach Pauliny Damaske i atakach Majki Szczepańskiej-Pogody miała swoją wymowę. Liczne pomyłki w szeregach przeciwniczek spowodowały, że rezultat z ich perspektyw wyglądał wręcz dramatycznie, a doprowadzenie do zaciętej walki, gdy siatkarki BKS Bostik prowadziły aż 17:5 nie było w żadnej mierze realne.
 


Im dalej w las, tym potyczka nabierała jakości, a swoje szanse na zwycięstwo miały oba zespoły. Set numer 3 to pomyślny finisz dla ekipy znad Białej, która zaliczyła kilka ważnych bloków, a w kluczowych momentach swoje ataki kończyły skrzydłowe. Finalny sukces 3:1 złożyć należy z kolei na karb ogromnej determinacji miejscowych. Bo jak inaczej odnieść się do odrobienia dystansu wpierw ze stanu 2:8, a następnie... 15:22. Gdy tie-break wydawał się przesądzony "czapami" niepewność wśród wrocławianek spowodowały Dominika Pierzchała (7 bloków w całym meczu) oraz Szczepańska-Pogoda, a nieustanna presja na rywalkach przy serwisie Julii Nowickiej sprawiła, że bardzo szybko zmienił się na 24:22 dla BKS Bostik. Za moment Szczepańska-Pogoda zaatakowała tak, że libero Magdalena Saad piłki podbić nie była w stanie, a wśród gospodyń zapanowała zrozumiała euforia.

BKS Bostik Bielsko-Biała - #Volley Wrocław 3:1 (22:25, 25:15, 25:23, 25:23)

BKS Bostik:
Nowicka, Borowczak, Majkowska, Damaske, Szczepańska-Pogoda, Pierzchała, Nowak (libero) oraz Mazur (libero), Janiuk, Chmielewska, Sobiczewska, Abramajtys
Trener: Piekarczyk