
Tragiczna ligowa jesień. Co dalej?
Która z ekip była największym rozczarowaniem jesiennej części rozgrywek skoczowskiej A-klasy? Odpowiedź na to pytanie klaruje się, gdy spojrzymy na aktualną tabelę ligi.
Znacznie więcej oczekiwać można było po jesiennej postawie Orła Zabłocie, a to ta drużyna na półmetku sezonu zajmuje odległe, 13. miejsce. Wymowny jest też dorobek czysto liczbowy, jaki zabłocianie zgromadzili – wynosi on wszak ledwie 3 punkty, a zatrważający jest bilans aż 61 goli straconych. – Dla nas to była tragiczna runda. Czegoś takiego zupełnie się nie spodziewałem. Zwłaszcza, że wystartowaliśmy nieźle, bo przegraliśmy ze Strażakiem Dębowiec 2:4, ale losy spotkania rozstrzygnęły się w samej końcówce. Później było już właściwie z meczu na mecz coraz gorzej – przyznaje bez ogródek Mateusz Saltarius, szkoleniowiec Orła.
Dodaje, że istotny wpływ na „dołowanie” Orła miały problemy kadrowe. Dotkliwym ciosem była rezygnacja z dalszej gry już w trakcie rundy Tomasza Holewika. – Do ponad połowy meczów ligowych przystępowaliśmy w składzie 11-osobowym. Nie mogło się to dobrze skończyć. Morale zespołu szybko podupadło, a powtarzam to, że wszystko siedzi w głowach. Odpowiednim podejściem i zaangażowaniem można nadrobić sporo piłkarskich braków. Nam ten aspekt ewidentnie nie zadziałał – mówi Saltarius.
Wobec kiepskiej jesieni trudno spodziewać się, że zima przebiegać będzie w Zabłociu spokojnie. Mówi się w kuluarach o potencjalnych wzmocnieniach kadrowych przedostatniej drużyny skoczowskiej A-klasy, ale... – Jesteśmy przed rozmowami w klubie. Potrzeba mocnych słów, potrzeba też konkretnych deklaracji odnośnie tego, co dalej. Inaczej ciężko będzie ruszyć z miejsca – komentuje szkoleniowiec a-klasowicza.