Rozwiązaniem ma być hitowy transfer, jakiego w klubie dokonano jeszcze przed meczem z Wisłą Strumień.
Do Spójni Zebrzydowice dołączył Kamil Adamek. Angaż 35-latka jest nie lada wydarzeniem, wszak to piłkarz, którego umiejętności daleko wykraczają poza szczebel ligi okręgowej. – Znamy się długo. Od momentu, gdy przestał grać w Puńcowie, starałem się go namówić, aby przyszedł do Zebrzydowic. Mówiłem, że bomba transferowa będzie i jest. Dogadaliśmy się na razie na tą rundę, a co dalej – zobaczymy – klaruje Piotr Puda, szkoleniowiec zebrzydowiczan.

Debiut Adamka może nie wypadł szczególnie okazale. Sam gola nie strzelił w trakcie 90. minut spędzonych na boisku, a jego nowa drużyna uległa u siebie Wiśle Strumień 1:4, ale... – Walczył, starał się, robił dużo miejsca dla kolegów, bo absorbował uwagę obrońców rywala. Jestem przekonany, że spełni swoją rolę, ale to kwestia czasu, bo potrzebujemy go, aby się zgrać – dodaje Puda, który w tym transferze dostrzega też inną wartość. – Musimy ruszyć z miejsca. Każdy trener mówi, że mamy fajną ekipę z potencjałem, ale brakuje w niej doświadczenia i kogoś z przodu, kto pełniłby rolę typowego egzekutora. Kamil jest takim piłkarzem, przy którym reszta może nabrać pewności siebie – komentuje trener reprezentanta „okręgówki”.