
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Trener grzmi: Oczekujemy szacunku ze strony sędziów
Nie tylko o aspekcie stricte piłkarskim konfrontacji LKS-u '99 Pruchna z Góralem Żywiec mówił po zakończonych zawodach szkoleniowiec pierwszej z przywołanych drużyn.
Piłkarze z Pruchnej, choć wcale w niedzielnym starciu przepisów gry nadmiernie nie przekraczali, zostali solidnie „wykartkowani” przez pełniącego rolę rozjemcy Mateusza Szczepańczyka (w niedzielę asystowali mu Mateusz Nowak i Przemysław Pilarz). Upomnienia otrzymali Sebastian Banot, Marcin Wysiński, Adam Zbroszczyk, Piotr Kowal i wreszcie Michał Chrysteczko, który na domiar złego na samym finiszu meczu obejrzał kartkę koloru czerwonego. – Większość kartek dla nas arbiter pokazał za „pyskówki”. Ale trudno się dziwić zawodnikom, że puszczały im nerwy – podkreśla niepocieszony trener LKS-u '99 Tomasz Wróbel.
– Nie mam w zwyczaju negowania pracy sędziów, ale oczekujemy z ich strony szacunku. Nie może być tak, że padają w kierunku piłkarzy padają zwroty „17, zamknij się”, czy „nie spinajcie się, bo to tylko amatorska liga”. Jeśli tak ma to wyglądać, to lepiej w niedzielne popołudnie spotykajmy się przy piwku, a nie na piłkarskim meczu – grzmi szkoleniowiec zespołu z Pruchnej.
Odnotujmy, że zacięte spotkanie 21. kolejki zakończyło się skromnym sukcesem żywczan 1:0 po golu Marcina Kośca. – Pretensje możemy mieć tylko do siebie, że teraz jesteśmy niezadowoleni. Mieliśmy swoje szanse, aby co najmniej punkt w Pruchnej pozostał. A tak najlepiej o tym meczu zapomnieć – dopowiada Wróbel.
– Nie mam w zwyczaju negowania pracy sędziów, ale oczekujemy z ich strony szacunku. Nie może być tak, że padają w kierunku piłkarzy padają zwroty „17, zamknij się”, czy „nie spinajcie się, bo to tylko amatorska liga”. Jeśli tak ma to wyglądać, to lepiej w niedzielne popołudnie spotykajmy się przy piwku, a nie na piłkarskim meczu – grzmi szkoleniowiec zespołu z Pruchnej.
Odnotujmy, że zacięte spotkanie 21. kolejki zakończyło się skromnym sukcesem żywczan 1:0 po golu Marcina Kośca. – Pretensje możemy mieć tylko do siebie, że teraz jesteśmy niezadowoleni. Mieliśmy swoje szanse, aby co najmniej punkt w Pruchnej pozostał. A tak najlepiej o tym meczu zapomnieć – dopowiada Wróbel.