Decyzją Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej Bory utrzymały się w Lidze Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej. Po rundzie jesiennej drużyna plasowała się w strefie spadkowej, a jak wiadomo wiosną nie było jej dane walczyć o poprawienie swojego wyniku. W tegorocznych rozgrywkach zdecydowano w niższych ligach nie uwzględniać jednak spadków.

- Z naszego punktu widzenia musimy być zadowoleni. Starałem się jednak również patrzeć na to obiektywnie i wydaje mi się, że jest to decyzja najmniej krzywdząca wszystkie kluby. Choć są na pewno także drużyny niezadowolone, zwłaszcza te, które chciały walczyć wiosną o awans - zauważa Sebastian Gruszfeld

Pietrzykowianie od 2 tygodni spotykają się na wspólnych zajęciach. - Trenowaliśmy tak, jak mogliśmy - czyli w 6-osobowych grupach. Od tego tygodnia planujemy już normalne zajęcia, nie możemy się doczekać z zawodnikami. Traktujemy to jednak bardziej jako zabawę, wyjście z domu dla zdrowia. Chcemy się poruszać i powoli wracać do formy - przekonuje. - Do startu ligi zostało sporo czasu. Słyszy się o 2 możliwych terminach: połowie i ostatnim weekendzie lipca. Patrząc ile meczów będzie do rozegrania, to 18 lipca wydaje się lepszym terminem - dodaje. 

Gruszfeld szkoleniowcem Borów został w grudniu 2017 roku, zastępując na ławce trenerskiej Borów Tomasza Fijaka. Były opiekun GLKS-u Wilkowice chwali sobie pobyt w Pietrzykowicach. - Jest mi tutaj dobrze. Zespół jest pracowity i solidny, a atmosfera bardzo dobra. Chciałoby się mieć troszkę lepsze zaplecze i szerszą kadrę, ale nie jestem typem trenera, który by narzekał. Jestem zadowolony z tego, co mam - kończy nasz rozmówca.