
Piłka nożna - Piłka nożna kobiet
Trudna podwójna premiera
Mitech Żywiec po raz pierwszy na wyjeździe, Górnik Łęczna po raz pierwszy w ogóle. W sobotnie popołudnie dojdzie do konfrontacji obu wspomnianych zespołów.
Liga Mistrzyń szansą?
Piłkarki z Łęcznej, dzierżące miano aktualnych mistrzyń Polski, nie miały jeszcze okazji ligowego sezonu zainaugurować. W początkowej fazie sierpnia Górnik pochłonięty był rywalizacją o prawo gry w rozgrywkach UEFA Women's Champions League. Sztuka awansu do prestiżowego grona powtórnie łęczniankom się nie powiodła, wszak w decydującym meczu turnieju w holenderskim Enschede uległy miejscowym zawodniczkom Twente 0:2.
Jakkolwiek rozstrzygnięcie bez szczęśliwego finału dla najlepszej polskiej drużyny nie jest wielkim zaskoczeniem, tak w Łęcznej nadzieje ku temu i owszem żywiono. Można zatem spodziewać się, że z Górnika „ciśnienie” batalii o istotną stawkę nieco zejdzie, a obciążenie rywalizacją europejską – zwłaszcza w mentalnym aspekcie – utrudni grę z rozpędu „na maksa” na krajowym podwórku.
Solidne „tyły”
Premierowe mecze w bieżącym sezonie ekstraligowym żywczanki zaliczyły tymczasem w roli gospodyń. Wpierw uległy 0:1 Olimpii Szczecin, by minionej niedzieli nie sprostać ekipie z Katowic, wywożącej z Żywca wygraną 2:1. W obu przypadkach – i to niewątpliwy powód do optymizmu – rywalki musiały solidnie się natrudzić, aby opór Mitechu złamać. – Ciągle musimy pracować nad skutecznością, bo ta nas zawodzi – mówi trener żywieckiego zespołu Piotr Kot. Istotnie bowiem poprawę jakościową daje się zauważyć w tej fazie ligi „w tyłach”. To klucz, aby w Łęcznej nie pozwolić się mocnym przeciwniczkom zdominować.
Czy w sobotę 17 sierpnia od godziny 16:00 dane będzie futbolistkom Mitechu ugrać coś więcej? – Nie mamy nic do stracenia w meczach z drużynami, które będą liczyły się w grze o mistrzostwo – zauważa szkoleniowiec Mitechu, oczywistego outsidera w nadchodzącej konfrontacji z mistrzyniami.
Piłkarki z Łęcznej, dzierżące miano aktualnych mistrzyń Polski, nie miały jeszcze okazji ligowego sezonu zainaugurować. W początkowej fazie sierpnia Górnik pochłonięty był rywalizacją o prawo gry w rozgrywkach UEFA Women's Champions League. Sztuka awansu do prestiżowego grona powtórnie łęczniankom się nie powiodła, wszak w decydującym meczu turnieju w holenderskim Enschede uległy miejscowym zawodniczkom Twente 0:2.
Jakkolwiek rozstrzygnięcie bez szczęśliwego finału dla najlepszej polskiej drużyny nie jest wielkim zaskoczeniem, tak w Łęcznej nadzieje ku temu i owszem żywiono. Można zatem spodziewać się, że z Górnika „ciśnienie” batalii o istotną stawkę nieco zejdzie, a obciążenie rywalizacją europejską – zwłaszcza w mentalnym aspekcie – utrudni grę z rozpędu „na maksa” na krajowym podwórku.
Solidne „tyły”
Premierowe mecze w bieżącym sezonie ekstraligowym żywczanki zaliczyły tymczasem w roli gospodyń. Wpierw uległy 0:1 Olimpii Szczecin, by minionej niedzieli nie sprostać ekipie z Katowic, wywożącej z Żywca wygraną 2:1. W obu przypadkach – i to niewątpliwy powód do optymizmu – rywalki musiały solidnie się natrudzić, aby opór Mitechu złamać. – Ciągle musimy pracować nad skutecznością, bo ta nas zawodzi – mówi trener żywieckiego zespołu Piotr Kot. Istotnie bowiem poprawę jakościową daje się zauważyć w tej fazie ligi „w tyłach”. To klucz, aby w Łęcznej nie pozwolić się mocnym przeciwniczkom zdominować.
Czy w sobotę 17 sierpnia od godziny 16:00 dane będzie futbolistkom Mitechu ugrać coś więcej? – Nie mamy nic do stracenia w meczach z drużynami, które będą liczyły się w grze o mistrzostwo – zauważa szkoleniowiec Mitechu, oczywistego outsidera w nadchodzącej konfrontacji z mistrzyniami.