
Trzeba było się napracować
Victoria Hażlach to zespół, który na wstępie sezonu cechuje się - jako beniaminek - iż sporo bramek zdobywa, ale też dużo traci. Niełatwe zadanie miał więc przed sobą zespół z Pietrykowic.
- Za nami bardzo trudne spotkanie, pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu natomiast determinacja z jaką zawodnicy dążyli do odniesienia zwycięstwa była w drugiej połowie imponująca. Chciałbym również pochwalić sędziego. Uważam, że znakomicie poprowadził zawody - mówi w rozmowie z naszym portalem Sebastian Gierat, trener Borów.
Victoria w pierwszej połowie pokazał się bardzo dobrej strony. Beniaminek nie czuł zbytniego respektu przed faworytem tylko ambitną i odważną grą dążył do zwycięstwa w tym spotkaniu. W 10. minucie postawa godna pochwał została przełożona na rezultat. Drużyna z Hażlacha objęła prowadzenie po bramce Dawida Waliczka, który przytomnie odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu po dograniu z bocznej strefy boiska. Bory próbowały się "odgryźć", ale brakowało konkretów. W 25. minucie Damian Sanetra trafił w poprzeczkę, a następnie został zatrzymany w sytuacji sam na sam przez Sebastiana Dyrdasia i to gospodarze schodzili w lepszych nastrojach do szatni na przerwę.
Po zmianie stron obraz spotkania był już bardziej wyrównany. Pietrzykowiczanie nie zamierzali się pogodzić z rolą przegranych i w 78. minucie Gabriel Duraj pięknym uderzeniem w samo okienko z 20. metrów doprowadził do wyrównania. To trafienie dodało "skrzydeł" gościom, którzy 4. minuty później już prowadzili. Oskrzydlającą akcję Michała Motyki na długim słupku zamknął Sanetra, a piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od poprzeczki. O ile tu obramowanie bramki pomogło Borom, tak w przypadku prób w drugiej połowie wspomnianego M. Motyki (poprzeczka) i Roberta Motyki (słupek) już nie, a wówczas wygrana obecnego wicelidera mogła być bardziej okazała.