- Fajny, emocjonujący mecz. W pierwszej części mieliśmy sporo okazji, aby objąć prowadzenie, lecz bramkarz Krupińskiego skutecznie nam to uniemożliwiał. Później zrobiło się nerwowo, ale ciekawie - ocenia trener Rotuza, Jakub Kubica. 

 

Już po 120 sekundach spotkania Rotuz mógł cieszyć się z bramki. Kacper Duźniak groźnie "główkował" po rzucie rożnym - świetną interwencją popisał się Andrzej Skrocki.  Tylko w pierwszych 10. minutach golkiper z Suszca zatrzymał jeszcze strzał Mateusza Wronki i sytuację sam na sam Kacpra Wiznera. Bronowianie nie odpuszczali jeśli chodzi o ofensywne zapędy, ale... na przerwę to oni schodzili ze stratą. Jedna z niewielu okazji Krupińskiego w 41. minucie zakończyła się trafieniem - zawodnikowi tej ekipy wyszedł strzał przedniej urody. 

 

Reakcja gospodarzy była jednak właściwa. Zaraz na początku drugiej odsłony Rafał Adamczyk sprytnie przedłużył dośrodkowanie od Wronki, a do siatki rywala trafił Konrad Dzida. Radość bronowian trwała niespełna kwadrans. Sędzia wskazał na 11. metr po zagraniu ręką przez Dawida Starzyńskiego, co zostało przez gości zamienione na bramkę. W minucie 69. to Rotuz miał rzut karny. Zawodnik Krupińskiego sfaulował Adriana Szczelinę, za co spotkała go podwójna kara - "wapno" i "cegła". Do "11" podszedł Dzida i wpakował piłkę do siatki. 

 

10. minut później Dzida fetował trafienie po raz trzeci po błędzie w rozegraniu przyjezdnych. Przewaga liczebna, korzystny rezultat 3:2 - czy to gwarant spokojnej końcówki? Nie w tym przypadku. Krupiński podjął "rękawice" i w 84. minucie zdobył bramkę po rzucie rożnym. 120 sekund później to jednak Rotuz cieszył się z gola na wagę trzech punktów. Patryk Strzelczyk głową zamknął dośrodkowanie od Bartłomieja Świerkota.