Po meczu z "Goczałami" klub z Kobiernic ogłosił, iż 3,5-letnia kadencja Kamila Zonia dobiegła końca. Co było tego przyczyną? - W Sole jest fajna grupa zawodników. Panuje w szatni dobra atmosfera, wszyscy są jak rodzina. Uważam, że nowa "miotła" przyda się tym chłopakom, bo jest w nich potencjał, aby jeszcze wykrzesać z nich więcej. Cieszę się, że w naszym ostatnim meczu udało się pożegnać w takich okolicznościach, a mianowicie zwycięstwem i to w niezwykle ciekawych okolicznościach - mówi nam sam zainteresowany. 

 

Co do samego meczu, to był istny rollercoaster. W 17. minucie na prowadzenie Sołę wyprowadził Bartłomiej Kobiela, wykorzystując prostopadłe dogranie. Odpowiedź rezerw LKS-u przyszła szybko, bo już 6 minut później. Goście zamienili na gola rzut karny podyktowany za faul Jakuba Kunickiego. Na tym jednak wymiana "ciosów" nie została przerwana. W 35. minucie z bramki cieszył się Michał Żurek, lecz znów prowadzenie kobierniczan długo nie trwało. W 40. minucie goście ponownie doprowadzili do wyrównania i obie drużyny w zgodnych na strojach schodziły na przerwę. 

 

Po niej jednak emocje nie opadły, a wręcz przeciwnie. Soła po raz trzeci prowadziła w tym meczu, tym razem Oskar Kojder celnie przymierzył z "wapna", który sam wywalczył. Po raz trzeci jednak goście doprowadzili do wyrównania, a później objęli prowadzenie, co było novum w tym meczu. Reakcja Soły była jednak najwyższych lotów. Wpierw Michał Brańka świetnie uderzył z rzutu wolnego prostym podbiciem z 30. metrów, a następnie Tomasz Kurowski spuentował dobrze rozegrany rzut rożny. Prowadzenia 5:4 Soła nie oddała do końca spotkania.