Stricte sportowy opis meczu rozpocząć wypada od bardzo dobrej postawy LKS-u Goleszów, który był blisko zgarnięcia premierowej zdobyczy po awansie do „okręgówki”. Gospodarze w 33. minucie strzelili gola – wrzutkę Dawida Janoszka perfekcyjnie wykończył główkujący Marcin Bajger. Z zapasem na przerwę schodzili skromnym tylko dlatego, iż zmarnowali kilka innych niezłych szans, w tym rzut karny, który uderzeniem w poprzeczkę sfinalizował Janoszek. – Graliśmy solidnie, ale nie zamknęliśmy tej udanej dla nas połowy tak, jak powinniśmy to zrobić. Pewnie spotkanie potoczyłoby się po naszej myśli – mówi niepocieszony szkoleniowiec goleszowian Marek Bakun.

Przyjezdni obudzili się dopiero po przerwie, a gola doczekali się w 71. minucie. Tomasz Szyper wystąpił w roli asystenta, a Maksymilian Broda potwierdził słuszność zmiany dokonanej przez trenera Kamila Sornata. O losach derbów przesądził nie kto inny, jak Ireneusz Jeleń, którego strzały z 80. i 90. minuty nie zostały w porę zablokowane przez obrońców i golkipera LKS-u. – To ciężko wywalczone zwycięstwo i przyznam, że po słabym meczu w naszym wykonaniu. Pochwały należą się za to, że mimo gorszej dyspozycji zrealizowaliśmy nadrzędny cel. Analizy wymaga fakt, iż w poprzedniej kolejce wyglądaliśmy o niebo lepiej, więc wpadliśmy w jakimś sensie ze skrajności w skrajność – zauważa szkoleniowiec gości znad Olzy.

Po spotkaniu sporo mówiło się niestety nie tylko o futbolu. Piłkarze obu drużyn co rusz irytowali się decyzjami sędziego zawodów Wojciecha Stanko, który kartkami „szastał” na prawo i lewo. „Cegłę” obejrzał trener Bakun, z boiska wylecieli bramkarz miejscowych Piotr Felis oraz Patryk Skakuj Dawid Plinta z grona reprezentantów Piasta. – Zadałem sędziemu 2 pytania w żaden sposób go nie obrażające, za oba otrzymałem kartki. Coś takiego zdarzać się nie powinno. Można błędy popełniać i każdy je przecież robi, ale nie trzeba od razu reagować w taki sposób, próbować czegoś udowadniać i psuć derbów, bo takie są wszystkich obiektywne odczucia – komentuje Bakun. – Zbyt wiele było rażących błędów sędziowskich, przez co mecz zrobiło się szarpany i nerwowy. Emocji było mnóstwo, a sędzia ich niestety nie ostudzał – wtóruje Sornat.

Nie brakuje także w następstwie zdarzeń z Goleszowa konstruktywnego spostrzeżenia na przyszłość. – Mam taki apel do „obsadowców”, aby przemyśleli nieco lepiej to, kogo wysyłają na mecz o derbowym charakterze. W takim potrzebni są sędziowie doświadczeni, czujący klimat tego typu spotkań. Trójka z Żywiecczyzny, która u nas się zjawiła kompletnie tu nie pasowała – wyjaśnia szkoleniowiec zespołu z Goleszowa.