SportoweBeskidy.pl: Na początek pytanie, które może się wydawać banalne. Dlaczego zdecydowałeś się na prowadzenie Maksymiliana Cisiec?

Sebastian Szczotka: Na pewno głównym czynnikiem, który spowodował, że podjąłem się prowadzenia seniorskiej drużyny Maksymiliana jest to, że coraz więcej osób z naszej wioski angażuje się w działanie w klubie. Widać, że idzie to do przodu i myślę że za parę lat będą tego fajne efekty. Takie osoby, jak Stanisław Kupczak, Przemek Szczotka, Albert Wróbel, Mateusz Motyka czy Krzysiek Karpeta mają takie same myślenie, jak ja i na pierwszym miejscu w Ciścu będą grupy młodzieżowe. Jestem pewien, że współpracując z doświadczonymi trenami będziemy rozwijać coraz więcej grup i tworzyć dla dzieci jak najlepsze warunki, aby czuły się w Ciścu jak najlepiej.

SportoweBeskidy.pl: Nie czułeś żalu opuszczając rezerwy GKS-u Radziechowy-Wieprz?

S.S.: Było bardzo żal zostawiać chłopaków z "dwójki" z Radziechów. Bardzo fajna ekipa, z którą dobrze się współpracowało. Życzę im wszystkiego dobrego, każdy przychodził na trening czy mecz niczego nie oczekując w zamian od klubu. Grają bo lubią i za to ich bardzo szanuje. Zawodnicy z Wieprza zawsze będą mi bliscy. Bezinteresownych ekip, jak oni jest niestety w żywieckiej piłce coraz mniej. Dużo mnie nauczył ten czas, gdzie finalnie udało się zrealizować cel, jakim było utrzymanie. Dziękuję prezesowi Krzyśkowi Ćwikle za możliwość prowadzenia zespołu i życzę GKS-owi jak najlepiej i w przyszłości awansu do IV ligi. Jest to jeden z lepiej poukładanych klubów w naszym rejonie, widzę ile zdrowia i ciężkiej pracy Krzysiek wkłada w prowadzenie GKS-u.

SportoweBeskidy.pl: Jaki cel przyświeca Maksymilianowi w przyszłym sezonie, spokojne utrzymanie czy może coś więcej?

S.S.: Cel na przyszły sezon jest taki, aby zająć jak najwyższe miejsce, grając jak największą ilością swoich chłopaków, którzy pokazali w juniorach, że mają papiery na granie. Mam inne myślenie na temat polityki klubowej, a poziom A-klasy to nie jest miejsce, przynajmniej u mnie w drużynie, dla osób, które przechodzą z klubu do klubu, bo ktoś im zaproponował 100 złotych więcej. Poprzednie lata pokazały nam, jak kończyły się eldorada finansowe choćby w Cięcinie czy Żabnicy, gdzie kluby wrzuciły w błoto setki tysięcy, jak nie miliony złotych po czym klub lądował finalnie w A-klasie. Można te pieniądze spożytkować w o wiele lepszy sposób i tworzyć dzieciom odpowiednie warunki do nauki gry w piłkę. Albert Wróbel, trener trampkarzy Maksymiliana, ma duże pojęcie i doświadczenie w pracy z dziećmi i jestem pewny, że z roku na rok będzie to przynosić efekty.