W ofensywach nie próżnowali
Ciekawy przebieg miało środowe starcie między Spójnią Zebrzydowice a Piastem Cieszyn. Po końcowym gwizdku sędziego z triumfu cieszyli się ci drudzy.
- Źle weszliśmy w ten mecz i to miało istotny wpływ na jego przebieg. Wynik jest trochę mylący, bo po tym jak wyrównaliśmy mieliśmy swoje szanse, aby zagrozić drużynie z Cieszyna. Niewykorzystane sytuacje się jednak zemściły i tak już jest w piłce nożnej - powiedział niepocieszony Grzegorz Łukasik, trener Spójni.
Ledwo spotkanie w ramach zaległej 7. kolejki Ligi Okręgowej Skoczowsko-Żywieckiej się rozpoczęło, a drużyna z Cieszyna już prowadziła dwiema bramkami. W 3. minucie Radosław Kalisz sprokurował rzut karny dla gości, który na gola zamienił Ireneusz Jeleń. Były reprezentant Polski miał również istotny wpływ przy golu na 2:0, który padł w 8. minucie. I. Jeleń świetnie zrobił miejsce Tomaszowi Szyperowi, który ulokował piłkę w siatce. I to tyle jeśli chodzi o bramkowe łupy w tej części meczu. Spójnia w kolejnych fragmentach próbowała pokusić się o trafienie kontaktowe, lecz szczelna defensywa Piasta nie pozwalała na wiele. To jednak uległo zmianie po przerwie...
W 53. minucie zebrzydowiczanie dopięli swego. Hubert Kamieński dobrze odnalazł się w podbramkowym zamieszaniu po rzucie rożnym. Chwile później był już remis Paweł Kawik precyzyjnym strzałem pokonał golkipera z Cieszyna. Przy obu tych bramkach obrona gości mogła się o wiele znaczniej zachować. Drużyna z Zebrzydowic nie poszła za ciosem, choć miała ku temu okazje. M.in. dwukrotnie bliski szczęścia był Sebastian Nowak. Jak wspomniał trener Spójni, niewykorzystane okazje się zemściły. Wpierw ponownie na prowadzenie cieszynian wyprowadził Jakub Jeleń, a wynik meczu samobójczym trafieniem ustalił Dariusz Potrząsaj.