- W pełni zadowolony byłbym pewnie, gdybyśmy wygrali ten mecz. Niemniej, postawa moich podopiecznych w sparingu z tyszanami oceniam na plus. Cieszy liczba stworzonych sytuacji, natomiast tracimy zbyt prosto bramki, a to nie przystoi tak doświadczonej drużynie - mówi nam Mateusz Wrana, opiekun drużyny z Landeka, 

 

Bez większych "fajerwerków" upłynął początkowy fragment gry, w którym obie drużyny sprawdzały swój potencjał. Z każdą minutą jednak tempo meczu wskakiwało na wyższy poziom i o szczególnie ciekawym możemy mówić o ostatnim kwadransie premierowej odsłony, w której nie zabrakło bramkowych "łupów". Wynik meczu otworzyli landeczanie, a konkretniej Wojciech Pisarek, który zdecydował się na strzał z okolic 20. metra, i okazało się być to decyzją słuszną. Spójnia z prowadzenia jednak długo się nie cieszyła, bowiem tyszanie do przerwy doprowadzili do wyrównania po oskrzydlającej akcji. 

 

Po przerwie role się odwróciły, to znaczy, że to Spójnia była drużyną, która musiała gonić wynik. I to dwukrotnie. W obu przypadkach jednak zespół z Landeka "na prostą" wyprowadzał Daniel Sobas, który wpierw popisał się pięknym uderzeniem, a następnie skutecznie dobił piłkę odbitą od bramkarza po ciekawej akcji swego zespołu i ostatecznie mecz ten zakończył się rezultatem 3:3.