0:12 - takim rezultatem zakończył się dla Kuźni sobotni pojedynek z Rekordem. Dziś "poprzeczka" dla ustronian była zawieszona równie wysoko, i jakby nie patrzeć... jest progres w drużynie z Ustronia. - Dotrzymywaliśmy tempa "Goczałom" do 35. minuty. Zarówno pod względem charakteru, zawziętości, ale i mentalnym. Cały czas jednak zespół jest w fazie budowy - mówi nam Ryszard Kłusek, trener Kuźni. 

 

 

Pierwsze pół godziny meczu był dość wyrównane. Optyczna przewaga stała po stronie LKS-u, jednak Kuźnia potrafiła zagrozić bramce rywala, lecz bez właściwego wykończenia. Pierwsze trafienie drużyna z Goczałkowic zanotowała w 35. minucie, gdy zawodnik LKS-u wykorzystał moment dezorientacji defensywy Kuźni, która wskazywała, iż był on na spalonym. Jak jednak mówi piłkarskie porzekadło, "gramy do gwizdka". Do przerwy III-ligowiec prowadził 2:0, po tym jak testowany zawodnik popełnił błąd we własnym polu karnym.

 

Po przerwie boiskowe wydarzenia zostały zdominowane przez ekipę z Goczałkowic. To też zostało udokumentowane w rezultacie i finalnie mecz zakończył się porażką Kuźni 5:0.