To nie było pierwsze spotkanie obu ekip w tym roku. W lutym - wówczas I-ligowa - BSF Bochnia stoczyła konfrontację z Rekordem, która zakończyła się wygraną biało-zielonych 7:2. Zespół z Małopolski zostawił jednak po sobie bardzo dobre wrażenie w tamtym meczu, a w ostatnich miesiącach świetnie sobie radzi na boiskach Futsal Ekstraklasy, wszak nieprzypadkowo zajmuje 5. lokatę w tabeli... 

 

 

Dzisiejszy mecz jednak rozpoczął się idealnie dla "rekordzistów". Już w 4. minucie Matheus precyzyjnym strzałem sfinalizował dobrze rozegrany stały fragment. Na tym jednak bielszczanie nie zamierzali poprzestać i w 11. minucie Brazylijczyk znów w fetował trafienie po ładnej, indywidualnej akcji. W tzw. międzyczasie swoje szanse na zdobycie bramki mieli m.in. Jani Korpela czy Mikołaj Zastawnik. W 13. minucie Rekord już prowadził 3:0, gdy Stefan Rakić ulokował piłkę siatce, po wcześniejszym dobrym odbiorze przez Zastawnika. Kilkanaście sekund później wynik do przerwy ustalił Sebastian Leszczak. 

 

Po zmianie stron wicemistrz Polski nie forsował przesadnie tempa w ofensywie, skupiając się na uważnej grze w defensywie. To przez większość czasu wychodziło biało-zielonym wzorowo, z jednym wyjątkiem, gdy Wojciech Przybył zdobył bramkę kontaktową, a jak się później okazało - honorową. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Rekordu 4:1. Tym samym była 10. wygrana "rekordzistów w tym sezonie.