Dawid Pisarek: Priorytetem jest zbudowanie drużyny, a nie zlepka przypadkowych ludzi
Za wyniki Orła Zabłocie, zamykającego na tym etapie tabelę skoczowskiej A-klasy, odpowiadał będzie podczas wiosennej kampanii Dawid Pisarek, który w STREFIE WYWIADU opowiada o coraz bardziej optymistycznej rzeczywistości w klubie.
SportoweBeskidy.pl: Jesteście już po premierowej grze kontrolnej i choć wynik meczu z Rotuzem Bronów korzystny nie jest, bo przegraliście 2:5, to jednak do połowy był remis. A mierzyliście się jednak z przeciwnikiem z wyższego szczebla ligowego.
Dawid Pisarek: Ogólnie nie mieliśmy tego meczu w planie, ale pojawiła się możliwość zagrania z moją byłą drużyną i z niej skorzystaliśmy. Sam sparing wypadł całkiem pozytywnie. Postawiliśmy się Rotuzowi, dopóki starczało sił wynik był na styku, a organizacja gry po naszej stronie wyglądała dobrze. W drugiej połowie było gorzej, a własne błędy, kiedy próbowaliśmy rozgrywać akcje od tyłu i pojawiały się niedokładności, zaważyły na przegranej.
SportoweBeskidy.pl: Jak dobrze policzyłem, na mecz stawiliście się 16-osobową kadrą – całkiem nieźle na tym etapie przygotowań...
D.P.: Tak, to zdecydowanie duży pozytyw. To pierwszy sparing tej zimy, a kadrę miałem do dyspozycji szeroką. Cieszy mnie też obecność i dobra postawa juniorów – nie tylko tych, którzy już mieli okazję gry w barwach Orła w seniorach, ale i kolejnej trójki, która dopiero zaczęła z nami trenować. Ambitnie do tego podchodzą i jestem przekonany, że będziemy mieć z nich pociechę już w niedalekiej przyszłości.
SportoweBeskidy.pl: Z perspektywy czysto sportowej patrząc jesteście w fatalnej sytuacji na półmetku ligi z tylko punktem w dorobku i stratą 8 do przedostatniego Beskidu Brenna.
D.P.: Nie da się ukryć, że sytuacja jest ciężka. Nasz priorytet to jednak zbudowanie drużyny, a nie tylko jakiegoś przypadkowego zlepka ludzi, którzy raz się na treningach czy meczach pojawiali, a raz nie. O utrzymanie będziemy walczyć i tanio skóry na pewno nie sprzedamy. Szanse są, bo widzę zaangażowanie i poprawiającą się atmosferę. Jak ważny to czynnik doskonale zdajemy sobie sprawę. W weekend tym razem nie zagramy, za to wybieramy się na kulig integracyjny. Od środka w klubie jest coraz lepiej. I jak byłem mocno sceptycznie nastawiony po pierwszym treningu, tak widzę, że zmierza to wszystko ku lepszemu.
SportoweBeskidy.pl: Jaką drużynę chciałby oglądać wiosną debiutant w roli trenera?
D.P.: Taką, których piłkarzy gra będzie cieszyła. Kopanie tylko i wyłącznie do przodu nas nie interesuje. Chcemy operować piłkę na ile będzie to możliwe, próbować się przy niej utrzymywać, budować akcje. Zobaczymy, jak to zafunkcjonuje.
SportoweBeskidy.pl: A-klasowa rzeczywistość często weryfikuje plany. Czy ważniejsze nie okaże się jednak gromadzenie punktów?
D.P.: Owszem, punkty są najważniejsze i gra się po to, aby wygrywać. Natomiast założenie, które nam przyświeca – jak mówiłem wcześniej – zakłada perspektywę długofalową. Może się okazać, że mimo walki spadniemy do B-klasy. Ale tragedii to żadnej nie spowoduje, jeśli będzie robić konsekwentnie swoje. Jest w klubie powiew świeżości i optymizmu.
SportoweBeskidy.pl: W środowisku też mówi się o tym, że wreszcie na lepsze zmienia się infrastruktura. Działacie również na tym polu?
D.P.: Po bodajże 18 latach remontu doczekała się klubowa szatnia. Są nowe toalety, pomalowany dach budynku, wymieniona rynna, przeprowadzone zostały też niezbędne prace z fundamentem. Były lata, gdy w Zabłociu niewiele dobrego się działo. Teraz widać zaangażowanie lokalnej społeczności, pojawili się również sponsorzy.
SportoweBeskidy.pl: Są sponsorzy, więc będą i transfery?
D.P.: To raczej działania typowo związane z infrastrukturą. Nie mówimy na ten moment o żadnych wielkich transferach. Nacisk położyliśmy na młodzież i to zaprocentuje. Mam świadomość, że „jedynka” jest tym najważniejszym zespołem, ale nie możemy zaniedbywać zaplecza. Jest w tej materii co nadrabiać, ale są też plany trochę szerszych działań.
SportoweBeskidy.pl: Jak sądzę, twoja wiedza na temat a-klasowej stawki nie jest na ten moment duża, bo nie miałeś z nią w ostatnim czasie styczności. Czego można się po was spodziewać?
D.P.: Grałem kilka lat w Zabłociu, natomiast w ostatnich sezonach nie przyglądałem się jakoś szczególnie skoczowskiej A-klasie. Są w niej zespoły mocniejsze, ale nie ma takich, które dominują i są poza zasięgiem. Uważam, że jeśli solidnie zimę przepracujemy, a ktoś jeszcze do nas dołączy i zapewni trochę doświadczenia, to będzie dobrze. Zamierzamy być wiosną dla naszych konkurentów groźnym rywalem.