Najbliższe spotkanie ORLEN Ligi pomiędzy BKS-em Aluprof Bielsko-Biała a Chemikiem Police będzie miało dodatkowy smaczek. Trenerem beniaminka jest Mariusz Wiktorowicz, były szkoleniowiec BKS-u.

wiktorowicz mariusz Obecna drużyna Mariusza Wiktorowicza na parkietach ORLEN Ligi zachowuje się niczym walec, rozjeżdża każdego rywala. Chemik Police w sześciu kolejkach przegrał tylko jednego seta! Pozostałe rozstrzygał na swoją korzyść. Przeciwników łatwych nie miał, rywalizował m.in. z sopockim Atomem, zespołem z Dąbrowy Górniczej i Muszynianką. Beniaminek, który już przed startem sezonu określony był mianem dream teamu, wygrywa, wygrywa i końca tej passy nie widać. – Realizujemy swój plan. Czujemy się z tym dobrze. W zespole jest fajna atmosfera – skromnie zaznacza Wiktorowicz. – Jesteśmy dobrym zespołem, ale nie żadnym dream teamem. Doświadczone zawodniczki wspierają młodsze. Wszyscy profesjonalnie podchodzimy do swoich obowiązków – mówi były opiekun bielskich siatkarek, który uchyla nam rąbka tajemnicy, wskazuje drogę do celu. – Do zwykłych czynności, na treningach, trzeba się niezwykle przykładać. Ponadto ważna jest sfera mentalna. Zespół powinien odczuwać radość i satysfakcję z tego co robi.

Wiktorowicz w najbliższą sobotę powróci na stare śmieci. W Bielsku-Białej spędził lat kilka, lat okraszonych mistrzostwem Polski. – Na pewno miło będzie przyjechać do klubu, w którym spędziłem niemal pięć sezonów, spotkać się w wieloma osobami z Bielska. Do meczu podchodzę jednak bez emocji, jak do każdego innego  – deklaruje nasz rozmówca.

Były szkoleniowiec siatkarek BKS-u, przed meczem swojego zespołu w Bielsku-Białej, postawę bielszczanek przeanalizował. – Podobnie jak u nas, w BKS-ie jest ciekawe połączenie doświadczenia z młodością. Do drużyny przełomem wdarła się Natalia Strózik, która wygrała rywalizację z Koletą Łyszkiewicz. BKS gra ciekawą siatkówkę. Warto zaznaczyć, że to wysoki zespół. My zagramy swoje, będziemy odpowiednio przygotowani i powalczymy o zwycięstwo – opiniuje Wiktorowski.