O inauguracji z gatunku tych wymarzonych, mówić mogli po meczu piłkarze Drzewiarza, którzy w istocie odnotowali premierowe zwycięstwo jako gospodarz, choć domowe tylko po części, wszak konfrontacja ze Stalą-Śrubiarnia miała miejsce na bielskiej „Górce”.

– Prowadziliśmy grę przez większą część meczu, choć może nie przekładało się to na jakąś znaczącą ilość klarownych okazji – mówi Konrad Kuder, grający trener Drzewiarza, który miał swój udział w tym, że w 28. minucie jasieniczanie napoczęli rywala. W polu karnym do końca o piłkę powalczył, zagrał w kierunku Oscara Wadasa, który skorzystał bezbłędnie na pomyłce obrońcy ekipy z Żywca. Ta odpowiedziała w 39. minucie, kiedy dośrodkowanie Szymona Habli z rzutu rożnego perfekcyjną główką sfinalizował Błażej Chwaja. Emocji dużych można było się wówczas spodziewać, ale jeszcze przed przerwą stało się coś, co nie pozostało bez wpływu na rewanżowy fragment potyczki.

Była mniej więcej 120. sekunda doliczonego czasu gry, gdy na uderzenie z okolic 30. metrów zdecydował się Vadym Matvieienko. Ukrainiec uczynił to na tyle mocno i dokładnie, że bramkarz Stali-Śrubiarnia musiał sięgać „za kołnierz”. – Szkoda, że nie utrzymaliśmy remisowego wyniku do pauzy. Powinniśmy się cofnąć i przypilnować tego, a tak skomplikowaliśmy sobie naszą sytuację – stwierdza Adrian Kopacz, szkoleniowiec żywczan, którzy nie byli w stanie konkurentowi odpowiedzieć, gdy drużyny na murawę powróciły.

W 55. minucie gospodarze zastosowali umiejętny pressing, Kuder zagrał w „16” do Marka Sobika, który trafił do siatki. Rolami obaj zawodnicy zamienili się w 67. minucie, a egzekucja ta rozwiała nadzieje piłkarzy Stali-Śrubiarnia, którzy sporadycznie próbowali swoich sił w akcjach zaczepnych, by wspomnieć o próbach Habli czy Rafała Hałata. – Najważniejsze dla nas jest zwycięstwo. Chcemy piąć się wiosną w górę tabeli i ku temu pierwszy krok wykonaliśmy w dobrym stylu – klaruje Kuder.