Beskid Skoczów był faworytem starcia w Zebrzydowicach. Ale to gospodarze rozpoczęli je lepiej, by zdobyć niespodziewane prowadzenie. Wraz z niekorzystnym obrotem spraw nie uległ zmianie cel, który podopieczni Bartosza Woźniaka zamierzali realizować. – Dostaliśmy gola z gatunku „stadiony świata”, ale tylko nas to zmotywowało do jeszcze lepszej gry. Żadna panika w nasze poczynania się nie wkradła, bo mieliśmy swój jasno określony plan. Z tej właściwej reakcji i ciągłego dążenia do odniesienia zwycięstwa jestem szczególnie zadowolony. Zresztą, dużo ciepłych słów usłyszałem po meczu od trenera rywali, a to też wystawia nam dobre świadectwo – wyjaśnia szkoleniowiec Beskidu.

Ten tydzień poświęcony zostanie na bezpośrednie przygotowania do konfrontacji Beskidu z ekipą GKS-u Radziechowy-Wieprz. Będzie to batalia drużyn nie tylko należących do tercetu walczącego o mistrzostwo i awans do IV ligi, ale i kroczących zgodnym zwycięskim marszem podczas wiosennej kampanii w „okręgówce”. Dla skoczowian wspomniane spotkanie z zebrzydowicką Spójnią było wygraną numer 7. w tej rundzie. – Wiemy z kim teraz zagramy, rywal systematycznie punktuje, strzela gole. Skupiamy się na sobie i zamierzamy dalej się rozwijać. Nie ma przy tym żadnej „napinki” – dodaje Woźniak.

Odnotujmy, iż jesienią Beskid i GKS podzieliły się punktami remisem 1:1. „Fiodory” do sobotniego meczu przystąpią 3 dni po zaplanowanej na jutro do odrobienia zaległości z Góralem Istebna.