Wojciech Jarosz w STREFIE WYWIADU: doświadczenie procentuje
Kolejny wtorek, kolejny gość STREFY WYWIADU. Tym razem o sytuacji w polskim futbolu, na poziomach różnych, rozmawialiśmy w Wojciechem Jaroszem, trenerem przez większość lat kariery związanym z bielskim Podbeskidziem. Aktualnie nasz rozmówca pracuje z zawodnikami czwartoligowej Iskry Pszczyna. SportoweBeskidy.pl: Przez lata był pan związany z bielskim Podbeskidziem. Pracował pan z młodzieżą, rezerwami, a następnie pełnił rolę asystenta pierwszego szkoleniowca. Następnie była, i jest nadal, czwartoligowa Iskra Pszczyna. Wojciech Jarosz: Różnice w prowadzeniu zespołów na różnych poziomach są. Na warunki w Pszczynie nie mogę jednak narzekać. Zawodnicy łączą pracę z treningami. Jest zatem trochę inna specyfika pracy, inne obciążenia. Piłkarze na niższych szczeblach często dają z siebie więcej niż ci grający w Ekstraklasie. W IV lidze jest inna presja, ale w piłkę wszędzie gra się tak samo. Wszędzie są emocje i adrenalina. Doświadczenie, które zdobyłem w Podbeskidziu na pewno teraz procentuje.
SportoweBeskidy.pl: Śledzi pan losy swoich byłych podopiecznych? W.J. Oczywiście. Z przykrością muszę stwierdzić, że ich losy są różne. Nie wygląda to zbyt kolorowo. Kończą wiek juniora i często nie mogą się odnaleźć w seniorach. Nad tym aspektem w Podbeskidziu powinni popracować. Zresztą nie tylko w tym klubie, to jest zjawisko ogólnopolskie. Na tym etapie coś szwankuje. Nie chodzi o brak umiejętności, raczej o wsparcie ze strony klubu, o umiejętne poprowadzenie zawodnika. Druga strona medalu to zaangażowanie i styl życia młodego piłkarza. Wysoki poziom osiągają tylko ci, którzy w pełni poświęcają się piłce nożnej. Życie musi być podporządkowane grze i treningom. W Podbeskidziu pracowałem z wieloma ciekawymi chłopakami, którym nie udało się przebić się do pierwszego składu. Damian Byrtek czy Daniel Gołuch to przykłady pierwsze z brzegu. Ci chłopcy nie dostali jeszcze prawdziwej szansy. W Pszczynie również jest dużo młodych i utalentowanych chłopaków.
SportoweBeskidy.pl: Wiceliderem po pierwszej części sezonu rozgrywek IV ligi śląskiej, grupy drugiej jest Iskra. Celem awans? W.J. Na pewno zrobimy wszystko, by wypaść jak najlepiej. Sportowo nie odstajemy od lidera. Mamy dobry zespół, powalczymy. Nie da się jednak ukryć, że faworytem jest GKS Jastrzębie. Klub organizacyjnie jest gotowy na awans. Do tego dochodzą sprawy pozasportowe, czyli walkowery. Walka jest nierówna, nam nikt punktów nie daje za darmo. Nie zamierzamy jednak narzekać, tylko robić swoje. GKS w teorii jest jedyną niepokonaną drużyną, w Żywcu jednak przegrał. Pomeczowe okoliczności zapewne wszyscy pamiętają. SportoweBeskidy.pl: Beskidzcy czwartoligowcy jesienią zawodzili. Czarni-Góral Żywiec w walce o awans już się nie liczą. Natomiast Spójnia Landek, Drzewiarz Jasienica i Wisła Ustronianka wiosnę będą walczyć o utrzymanie. W.J. Najlepiej z tej czwórki zaprezentował się oczywiście Góral. Z nami rozegrał bardzo dobrą drugą połowę. Pokonał GKS Jastrzębie. Co prawda wynik zweryfikowano, ale na boisku było 4:1. Spójnia potrzebuje czasu żeby okrzepnąć. W tej drużynie są nieźli zawodnicy. Wisła i Drzewiarz jesienią zawodzili. Z tego co wiem, w obu klubach doszło do zmian. Ich efekt poznamy wiosną.
SportoweBeskidy.pl: Jak przebiegają przygotowania do wiosennej rundy? W.J. Zgodnie z planem i dobrze. Wszystkim sprzyja pogoda, nam również. Nie musimy korzystać z hali. Trenujemy na zielonych, co prawda najczęściej sztucznych, ale boiskach. To jest duży plus. Zawodnicy podchodzą do swoich obowiązków sumiennie. Robimy swoje. Zmierzamy w dobrym kierunku.
SportoweBeskidy.pl: Za nami losowanie grup eliminacyjnych do mistrzostw świata. Trafiliśmy m.in. na Niemców, Szkotów i Irlandczyków. Mamy szanse na awans? W.J. Grupa nie jest łatwa. Faworytem są Niemcy, to nie podlega dyskusji. W meczach ze Szkocją, Irlandią i Gruzją będziemy musieli walczyć o punkty. Każde spotkanie z tymi zespołami będzie ważne. Niestety czasy świetności minęły. Dzisiaj nie jesteśmy nawet mocnym, europejskim średniakiem.
SportoweBeskidy.pl: Na koniec. Trenerskie motto? W.J. Nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Musimy więcej uwagi przywiązywać do pracy z dziećmi i młodzieżą, do pracy na niższych szczeblach rozgrywkowych. Od samego początku uczyć odpowiednich postaw nie tylko na boisku, ale także poza nim. To my trenerzy mamy duży wpływ na kształt polskiego futbolu.
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. W.J. Dziękuję.