Widać było w drużynie bialskiej Stali chęć zmazania “plamy” po ostatnim słabszym występie z GLKS-em Wilkowice. Od pierwszej minuty BKS mocno naciskał na bramkę rezerw GKS-u. Groźne strzały na wstępie odnotowali Paweł Kozioł, który trafił w bramkarza, oraz Kamil Hutyra - w tej sytuacji zabrakło centymetrów, aby piłka szła w światło bramki. 

 

W 30. minucie BKS trafił do siatki rywala. Dariusz Łoś dograł z rzutu wolnego na głowę Tomasza Janika, jednak sędzia gola nie uznał - spalony. Nie podcięło to skrzydeł bialskiej Stali, która trzy minuty później fetowała trafienie. Świetnym, długim dograniem wykazał się bramkarz BKS-u, Jan Syc. Piłka przeszła linię obrony GKS-u II, na czym skorzystał Kacper Marian. Gospodarze w tej części meczu nie stworzyli sobie klarowniejszej okazji, wszak defensywa BKS-u trzymała tę formację w ryzach.

 

Piłkarze z Jastrzębia znacznie odważniej zagrali jednak na początku drugiej połowy. Kilka razy “zakotłowało się” pod bramką BKS-u, ale bez konsekwencji. W odwecie, strzałów z dystansu szukali zawodnicy z Białej. Kozioł w 53. minucie trafił w poprzeczkę, a Hutyra dwukrotnie został zatrzymany przez bramkarza GKS-u II. W 69. minucie rzut karny dla BKS-u wywalczył Marian. Do “11” podszedł Kozioł i wpakował piłkę do siatki. Riposta jastrzębian była niemal natychmiastowa. 60 sekund później piłkarz GKS-u II celnie uderzył z dystansu i zrobiło się 2:1. Miejscowi uwierzyli, że są jeszcze w stanie odwrócić losy tego meczu. Między 73. a 74. minutą byli tego bliscy, ale bardzo dobrze w bramce BKS-u interweniował Syc. W 80. minucie znów uderzenia po długim szukał Hutyra - tym razem na przeszkodzie stanął mu słupek. Dobijać próbował Kozioł, ale piłka przeszła nad bramką. Ostatecznie kibice więcej goli nie zobaczyli, niemniej to było bardzo zacięte spotkanie.