Obie ekipy nie rzuciły w pierwszym meczu - od razu - wszystkich sił do ataku. Ale też trudno im się dziwić... Taki to efekt rozgrywania dwóch spotkań w finale. Zarówno Jagiellonia, jak i Rekord w premierowej odsłonie spotkania zaprezentowały dość "zamknięty" futsal, przez co kibice nie ujrzeli w niej bramek, a to jest już rzadkość w tej dyscyplinie. Nie oznacza to jednak, że nie było sytuacji bramkowych. W 9. minucie groźnie uderzał Paweł Budniak. Następnie gospodarze sprawdzili czujność Bartłomieja Nawrata, a tuż przed przerwą swoją próbę odnotował Sebastian Leszczak. 

 

Po zmianie stron działo się już zdecydowanie więcej. W 26. minucie - wreszcie - zobaczyli trafienie w tym meczu. To "rekordziści" objęli prowadzenie, po tym jak Stefan Rakić wykorzystał dogranie od Budniaka. W tzw. międzyczasie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał gracz Jagielloni, więc Rekord wykorzystal grę w przewadze. 

 

Niestety. biało-zieloni nie dowieźli korzystnego wyniku do końcowego gwizdka arbitra. W 34. minucie Grzegorz Makal wykorzystał pojedynek "oko w oko" z Nawratem i ustalił wynik meczu. O wszystkim zadecyduje więc rewanż, który odbędzie się w nadchodzącą środę w Cygańskim Lesie.