I ta sztuka bielszczanom powiodła się w efektownym stylu. Od pierwszej syreny gospodarze sprawiali wrażenie drużyny głodnej bramek, odważnej, a przede wszystkim - w parze z tymi cechami - szła skuteczność biało-zielonych. Efektem pozytywnej sportowej złości było okazałe prowadzenie do przerwy 6:1. "Koncert" w wykonaniu Rekordu rozpoczął w 5. minucie Tomasz Lutecki. Były król strzelców Futsal Ekstraklasy świetnie wymanewrował obrońcę Widzewa i ulokował piłkę w siatce. Niespełna 60 sekund później Mikołaj Zastawnik zamienił na gola piękne dogranie "piętką" od Michała Marka. Bielszczanie ani myśleli się zatrzymywać, czego efektem były kolejne bramki Luteckiego oraz Zastawnika. Ponadto na listę strzelców wpisywali się Stefan Rakić oraz Michał Kubik. 

 

Po zmianie stron "rekordziści" wrzucili na niższy "bieg". Trzymając się samochodowej nomenklatury, nie musieli już wchodzić na tak wysokie "obroty". Mimo to, gospodarze cały czas kontrolowali przebieg meczu, nie dając Widzewowi pola do popisu. W końcówce decydujące dwa "ciosy" wymierzyli Taras Korołyszyn oraz Marek. Wynik mógł być jeszcze bardziej okazały, sporo pecha miał Paweł Budniak, który dwukrotnie "ostemplował" słupek. 

 

- Wykonaliśmy pierwszy krok w odbudowie, krok zapowiadany po niedzielnym meczu z Dremanem – powiedział na łamach klubowej strony Jesus Lopez Garcia, szkoleniowiec gospodarzy