- Postaram się mieć w pamięci tylko 60. minut tego sparingu, gdzie przeważaliśmy, mieliśmy sporo sytuacji, które zamienialiśmy na gole, a rywal oddał tylko 1 strzał. Rewelacyjnie realizowaliśmy do tego momentu nasze założenia, ale ta końcówka... nie możemy tak frajersko wypuszczać z rąk wygranej, nawet w sparingu. Myśleliśmy, że ten mecz sam się wygra, co też drużyna z Osieka bezlitośnie wykorzystała - zaznacza trener BKS-u, Arkadiusz Rucki. 

 

Do udanych, nawet bardzo, można zaliczyć pierwsze trzy kwadranse w wykonaniu bialskiej Stali. Względem meczu z CKS-em Piast Cieszy widoczna była poprawa gry w defensywie, wszak Brzezina miała problemy ze stworzeniem sytuacji bramkowej, natomiast w ofensywie BKS pokazał swój potencjał. W 4. minucie Matvei Yevtyschenko wpisał się na listę strzelców finalizując oskrzydlającą akcję Mykoli Markova, zainicjowaną przez Karola Lewandowskiego. W 20. minucie było już natomiast 2:0, gdy Dariusz Łoś pewnie wyegzekwował rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez jednego z graczy gości. Prowadzenie bialskiej Stali do przerwy mogło być jednak bardziej okazałe. Dwa razy w sytuacji sam na sam pomylił się Yevtyschenko: wpierw trafiając w bramkarza, a następnie w słupek. 

 

Gdy w 56. minucie Yevtyschenko dopiął swego, i podwyższył na 3:0 wydawało się, iż BKS-owi nie stanie się krzywda w tym starciu. A jednak, Brzezina podjęła rękawice, w 70. minucie zdobywając bramkę kontaktową. Chwilę później Tomasz Janik trafił na 4:1 po podaniu Kamila Dokudowca. To jednak nie wystarczyło, aby cieszyć się z wygranej. Ekipa z Osieka w ostatnich 7. minutach wykorzystała momenty dekoncentracji bialskiej Stali i trzykrotnie pokonywała Jacka Smyraka, doprowadzając do wyrównania.