Po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad Polonią Łaziska Górne, kibice Spójni Landek liczyli, że ich drużyna w Ornontowicach pójdzie za ciosem. Rozczarowani po 90. minutach gry być na pewno nie mogli.

Spojnia Landek rus

Spotkanie w Ornontowicach od pierwszego gwizdka arbitra przebiegało pod dyktando przybyszy z Landeka, którzy swoja przewagę zdołali udokumentować już po 30. minutach gry. Uzoma Luke zagrał ze skrzydła wzdłuż pola karnego, a tam na piłkę czyhał już Karol Lewandowski, który dopełnił formalności. Była to pierwsza groźna sytuacja w tym meczu, bowiem wcześniej piłkarze Spójni swoich sił próbowali głównie po uderzeniach z dystansu. Powodzenia w nich nie odnalazł jednak Grzegorz Gomółka.

Grający "na fali" podopieczni Jarosława Zadylaka drugą odsłonę konfrontacji rozpoczęli z wielkim impetem. Już w 48. minucie Robert Pawlak znalazł receptę na rozmontowanie po raz drugi defensywy Gwarka. 20-latek najprzytomniej odnalazł się w polu karnym i posłał futbolówkę obok bezradnego golkipera rywali. Owe trafienie niejako obniżyło poziom tego spotkania. Spójnia rzadko decydowała się na zagrożenie "świątyni" gospodarzy. Ci zresztą również kreatywnością nie błyszczeli. Tym samym więcej goli w Ornontowicach można było szukać na próżno.

- Cieszy, że wygrywamy. Byliśmy dzisiaj zespołem o wiele lepszym piłkarsko. Pierwsze 50. minut przebiegało całkowicie pod nasze dyktando, kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Po strzelonej drugiej bramce w nasze szeregi wkradło się jednak nieco chaosu. Na szczęście bez konsekwencji - powiedział nam trener tryumfatorów, Jarosław Zadylak.

Gwarek Ornontowice - Spójnia Landek 0:2 (0:1) 0:1 Lewandowski (30') 0:2 Pawlak (48')

Spójnia: Huczała - Gurbisz, Sz.Kubica, Czyż, Kałka, Szczepanik, Marek (70' Gomółka), Bezak (87' Lech), Pawlak (90' Bernat), Lewandowski, Luke (75' Habdas) Trener: Zadylak