
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Wyjazdy im nie leżą
Pokonując Cukrownika w "gości" Koszarawa mogła dziś wrócić do czuby tabeli "okręgówki". Żywczanie zadaniu nie podołali.
Spotkanie w Chybiu nie stało dziś na wysokim poziomie. Na placu gry oglądaliśmy sporo chaosu i nerwowości w poczynaniach zawodników, która spowodowana była m.in. kontrowersyjnymi decyzjami sędziów. Arbitrzy zrobili dziś wiele, by zasłużyć na miano "bohaterów" meczu. - Nie jestem trenerem, który publicznie by krytykował arbitrów, lecz ich dzisiejsze decyzje były niezrozumiałe. Chociażby ta z minuty 10, gdy jeden z naszych zawodników był faulowany przed polem karnym, piłka trafiła jednak pod nogi Mateusza Hernasa, który strzelił gola. Mimo to sędzia wrócił do rzutu wolnego. No tak, gol nie jest korzyścią... - kiwa głową Daniel Bąk, trener Koszarawy, która do Żywca wracała bez punktów.
Cukrownik bramkę na 1:0 strzelił w 45. minucie. Wojciech Mrok co prawda rzut karny egzekwowany przez Pawła Pasko obronił, lecz sędzia boczny zasygnalizował, że golkiper uczynił to w sposób nieprawidłowy. Za drugim podejściem Pasko się już nie pomylił. Podobnie jak w minucie 63, gdy trafił na 2:0. Gol w doliczonym czasie Mariusza Kosibora po dośrodkowaniu Grzegorza Szymika na niewiele się zatem zdał. - Nie będę szukał nigdzie usprawiedliwienia. Zagraliśmy najgorszy mecz w tym sezonie. Nic nam nie wychodziło - podsumował Bąk.