Problemy znane beniaminkom IV ligi w sezonach poprzednich wieszczono również mistrzowi minionego sezonu w „okręgówce” skoczowsko-żywieckiej. Debiutancki mecz po awansie obaw tych nie potwierdził. Jakkolwiek daleko do twierdzenia, że Błyskawica na obecnym szczeblu zmagań sobie poradzi, tak dziś gospodarze meczu z bardziej ograną Unią Turza Śląska wyglądali na tle przeciwnika całkiem dobrze.
 


Co najistotniejsze, bez większych zarzutów – w odróżnieniu od większości występów sparingowych – ocenić należy postawę formacji defensywnej ekipy z Drogomyśla. Akcje zaczepne Unii były w wielu przypadkach niwelowane w zalążku, a na palcach jednej ręki zliczyć można te sytuacje, w których golkiper Patryk Zapała mógł faktycznie obawiać się poniesienia dotkliwej straty. Trzymając w ryzach „tyły” Błyskawica mogła myśleć o śmiałych atakach, bo i tych w potyczce z Unią nie zabrakło. W premierowej odsłonie spotkania najbliżej szczęścia był Alan Pastuszak, który głową z odległości 3. metrów uderzył wprost w bramkarza gości. Kontrowersje wzbudził za to rajd Bartłomieja Szołtysa, zakończony wślizgiem defensora rywali na granicy przewinienia.

Swego drogomyślanie dopięli w 76. minucie. Daniel Krzempek usiłował wpakować piłkę do siatki, to odbijała się od obrońców Unii, aż wreszcie filigranowy Dominik Szczęch głową „zdjął pajęczynę” w bramce przyjezdnych. Końcówka meczu była okresem przewagi zespołu z Turzy Śląskiej, która efektu pożądanego gościom nie przyniosła. Podopieczni Krystiana Papatanasiu odnotowali 2 groźne wypady w przewadze sił, lecz zabrakło przy nich kluczowego podania.