Bardzo istotne znaczenie miał start potyczki, który należał do skoczowian. W 7. minucie Kamil Janik dograł piłkę z lewej strony boiska do Damiana Szczęsnego, który głową ulokował ją w siatce. – Źle się ten mecz dla nas rozpoczął i optymizmu w dalszym jego fragmencie nie było szczególnie widać. Zaliczyliśmy zimny prysznic, ale też rywal zaprezentował się naprawdę dobrze – mówi Dariusz Owczarczyk, szkoleniowiec Spójni.

Jeszcze przed pauzą goście zapasem bramkowym dysponowali pokaźniejszym. W 43. minucie w roli asystenta w następstwie szybkiego ataku wystąpił tym razem Szczęsny, a Michał Szczyrba jako egzekutor stanął na wysokości zadania. Przegrywający zebrzydowiczanie żałować mogli, że jeden z zawodników testowanych przegrał starcie „oko w oko” z Konradem Kruckiem.
 



Po przerwie podopieczni Marcina Michalika tempa nie zwolnili, nie stracili również koncentracji. 55. minuta gry to szarża Kamila Kotrysa i bezbłędna finalizacja Janika. Zaś w 71. minucie Szczyrba precyzyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, umożliwiając zdobycie bramki Tomaszowi Juraszkowi.

Najbardziej pozytywny aspekt spotkania ze skoczowskiego punktu widzenia? Zachowanie czystego konta, zważywszy na fakt aż 10 straconych goli w poprzednich dwóch test-meczach, gdy skoczowianie w równym stopniu efektywni w ofensywie wdali się w wymianę ciosów z drużynami przeciwnymi. – To jasne, że postawiliśmy sobie za nadrzędny cel poprawę gry w defensywie. Wykonaliśmy to założenie doskonale, a dodatkowo byliśmy w stanie strzelić kilka goli na boisku przeciwnika – zauważa trener Beskidu.