„Z całą pewnością chłopcami do bicia po awansie nie będziemy”
LKS Goleszów przypieczętował w miniony weekend powrót do „okręgówki”. To dobra okazja, aby ważne kwestie z perspektywy „tu i teraz”, ale również wybiegając nieco w przyszłość poruszyć ze szkoleniowcem zespołu Markiem Bakunem.
SportoweBeskidy.pl: Sobotni ostatni mecz w sezonie a-klasowym z zespołem z Rudnika zagracie nieco wcześniej, bo o godzinie 15:00. Domyślam się, że to w związku z chęcią obserwacji jeszcze tego dnia kogoś z ligowych rywali już w nowym sezonie?
Marek Bakun: Nic z tych rzeczy. Chcieliśmy nawet, aby mecz odbył się w piątek, ale nie udało się takiego terminu ostatecznie załatwić. Mamy w sobotę aż 7 chłopaków z drużyny na weselu, co oznacza, że zagramy w składzie mocno okrojonym, prawdopodobnie tylko „gołą 11”.
SportoweBeskidy.pl: Pomijając mecze z początkowej fazy rundy wiosennej gromiliście kolejnych ligowych rywali i po awans sięgnęliście z przytupem.
M.B.: Rzeczywiście rundę zaliczamy do udanych, choć wcale się nie zapowiadało, że będzie aż tak dobrze po okresie przygotowawczym. Frekwencja na treningach, podejście i zaangażowanie – wszystko to było na fajnym poziomie. Można powiedzieć, że to pewien fenomen na skalę A-klasy, a może i „okręgówki”, bo musiałem wybierać i podawać przed każdym spotkaniem kadrę meczową.
SportoweBeskidy.pl: W lidze okręgowej tak wcale być nie musi – pojawią się wyjazdy do Rajczy, Milówki czy Ślemienia...
M.B.: Mam tego świadomość. To w jakimś sensie naturalne po awansie. Przechodziłem to w Cieszynie, klub z Goleszowa także miał nie tak dawno podobne doświadczenie. Uważam jednak, że nie jest to coś, co miałoby wpłynąć na naszą chęć pokazania się jako beniaminek z najlepszej strony. Zawsze znajdą się osoby, które powiedzą, że może lepiej nie wchodzić na wyższą półkę, ale my takiej myśli do siebie w ogóle nie dopuszczamy. Wiemy, z czym się zmierzymy, ale przy odpowiednim zaangażowaniu poradzimy sobie, bo mamy w swoich szeregach zawodników, którzy są z klubem mocno związani.
SportoweBeskidy.pl: Co poza wspomnianymi aspektami frekwencji w połączeniu z determinacją było waszą siłą w rozgrywkach skoczowskiej A-klasy?
M.B.: Kolektyw. Mieliśmy dobrą obronę, a przy tym skuteczny atak. Dodatkowo druga linia, która sporo sytuacji kreowała, a jednocześnie potrafiła bronić, gdy zaistniała taka potrzeba. Poza tym każdy z bramkarzy miał swój udział w uzyskaniu takiego, a nie innego dorobku punktowego.
SportoweBeskidy.pl: Jest awans, będą więc wzmocnienia kadry?
M.B.: Są pewne przymiarki transferowe. Ale o nazwiskach na ten moment rozmawiać nie będziemy, bo sezon jeszcze końca nie dobiegł i nie jest to pora właściwa. Faktem jest, że chcielibyśmy pewne ruchy wykonać, a jeśli się nie uda to z całą pewnością chłopcami do bicia nie będziemy. Zrobimy wszystko, aby zameldować się gdzieś w górnej połowie ligi, nawet w przypadku, gdy do większych uzupełnień kadry nie dojdzie.