
Z dreszczowcem w hicie i sensacją na inaugurację
Start wiosny na szczeblu skoczowskiej A-klasy nie rozczarował. Na każdym z boisk padały gole i choć żaden mecz nie przyniósł podziału punktów, to niemal wszędzie losy spotkań długo się ważyły.
Widowisko lidera z wiceliderem
Działo się w meczu drużyn, które po jesieni zameldowały się na czele stawki. Tego zresztą należało oczekiwać po kandydatach do zdobycia przepustki do ligi okręgowej. – Pierwsza połowa toczyła się w szaleńczym tempie i na bardzo dobrym poziomie, jak na a-klasowy szczebel rozgrywkowy – przyznaje Marek Bakun, szkoleniowiec LKS-u Goleszów, który zadał gospodarzom cios w 34. minucie. W następstwie dwójkowej akcji Mateusza Wigezziego z Michałem Jopkiem ten ostatni z przywołanych minął golkipera Victorii i bez trudu umieścił piłkę w siatce. Zaliczką przyjezdni nie cieszyli się długo, bo jeszcze przed nadejściem przerwy wyrównał po wrzutce z głębi pola Eryk Rybka.
Obraz gry uległ zmianie po pauzie. I także ten fakt nie był szczególnie zaskakujący. Obie drużyny odczuwały to, że wcześniej dawały z siebie „maksa”, nikt zarazem nie zamierzał narażać się na stratę bramki, która mogłaby być tą rozstrzygającą losy punktów. Pojawiły się też roszady w składach, a remis wydawał się przesądzony... Nadeszła jednak 95. minuta, gdy do zawodników lidera uśmiechnęło się szczęście. Daleki wykop piłki „na aferę” trafił na głowę kapitana LKS-u Marcina Cieślara, który niefortunnie pokonał własnego bramkarza Tomasza Jenknera.
To dopiero początek
Zespół z Goleszowa nastroje minorowe miał po niedzielnym hicie tym bardziej, że nieco wcześniej goście domagali się podyktowania rzutu karnego, gdy w „16” zaatakowany został Wigezzi. – Sytuacja była ewidentna, zdziwieni byli nawet rywale, że gwizdek sędziego milczał. Nie mam jednak o to pretensji, bo błędy zdarzają się każdemu. Generalnie mecz był prowadzony bez zarzutu – zaznacza Bakun.
A w następstwie wygranej Victorii 2:1 dystans dzielący czołowe drużyny skoczowskiej A-klasy wzrósł do 4 „oczek”. – W zgodnej ocenie stoczyliśmy wyrównany bój, który dodatkowo obserwowało z trybun sporo kibiców. Chłopakom mówiłem przed meczem, że wygrywając nie zdobędziemy mistrzostwa, ale też przegrywając nie skreślimy swoich szans. Sezon jest długi i można spodziewać się, że do czołówki jeszcze ktoś z grupy pościgowej dołączy – ocenia szkoleniowiec goleszowian.
Największe zaskoczenie
Przedostatni w tabeli LKS Kończyce Małe podejmował plasującą się na podium Iskrę Iskrzyczyn. I choć miejscowi mają w następstwie poprawy sytuacji personalnej wszelkie argumenty, aby rozpocząć wiosną marsz w górę tabeli, to fakt, że z podopiecznymi Tomasza Matuszka poradzili sobie stosunkowo łatwo budzi zaskoczenie. Już w 1. minucie do siatki trafił Andrzej Papierok, po kwadransie dorobek LKS-u poprawił Jakub Kolondra. Gdy ten zawodnik skompletował „dwupaka” jeszcze przed upływem godziny wynik ustalony został na 4:0 na rzecz ekipy z Kończyc Małych. Niczego w ocenie spotkania nie zmieniło honorowe trafienie autorstwa Henryka Krzywonia.
– Drużyna z Kończyc Małych będzie wiosną zbierać punkty, także w potyczkach z przeciwnikami tak silnymi, jak Iskra. Meczu nie widziałem i nie znam szczegółów przebiegu gry, ale goście, którzy w trakcie przygotowań prezentowali się dobrze najwyraźniej nie trafili z formą. Takie rozstrzygnięcia sprawiają, że będzie ciekawie w dolnych rejonach tabeli – komentuje nasz rozmówca.
Dodaje, że za zaskakujące uznać należy także wydarzenia z boisk w Zabłociu i Rudniku, gdzie punkty zgarnęli gospodarze, w tym LKS w trenerskim debiucie Grzegorza Brychcego w następstwie remontady w konfrontacji ze Zrywem Bąków (m.in. 2 trafienia Marcina Godniaka). Z kolei swoje aspiracje walki o czołowe lokaty w lidze potwierdzili futboliści Beskidu Brenna i Strażaka Dębowiec, którzy w drugich odsłonach swoich meczów sięgnęli po wartościowe zwycięstwa, przy czym ten pierwszy z zespołów do pauzy przegrywał. Po powrocie na murawę błyszczeli Arkadiusz Tarasewicz (2 gole) oraz Szymon Kościuch (1 gol i 2 asysty).
Wyniki 14. kolejki:
Błyskawica Kończyce Wielkie – Strażak Dębowiec 0:2 (0:0)
Błękitni Pierściec – Olza Pogwizdów 2:1 (0:0)
LKS Rudnik – Zryw Bąków 3:2 (1:2)
LKS Kończyce Małe – Iskra Iskrzyczyn 4:1 (3:0)
Orzeł Zabłocie – Cukrownik Chybie 3:1 (1:0)
Victoria Hażlach – LKS Goleszów 2:1 (1:1)
LKS '99 Pruchna – Beskid Brenna 1:3 (1:0)
TABELA/TERMINARZ