
Z golami ze stałych fragmentów
Choć Podhalanka Milówka ponownie sparing przegrała, to wreszcie w ofensywie była w stanie pokazywać swoje atuty.
To ekipa z Milówki była zespołem lepszym w premierowej odsłonie test-meczu w Suchej Beskidzkiej. Udokumentowała to w 12. minucie, gdy rzut karny po faulu na Mateuszu Kalfasie na gola zamienił Mikołaj Stasica. Okazji Podhalanka miała w tej części spotkania jeszcze kilka po groźnych wyjściach w kontrataku, m.in. słupek ostemplował Kacper Najzer. Nie dość, że prowadzenia podopiecznym Sławomira Szymali utrzymać się nie udało, to jeszcze przeciwnik odpowiedział w 41. minucie, kiedy to pechowo napastnika gospodarzy „nastrzelił” interweniujący wślizgiem Maciej Hutyra. – Powinniśmy schodzić na przerwę z przewagą, bo graliśmy naprawdę nieźle – przyznaje szkoleniowiec Podhalanki.
Obraz gry uległ zmianie po pauzie, także wobec znacznie większych możliwości kadrowych manewrów Babiej Góry, dowodzonej z ławki przez znanego w naszym regionie trenera Krzysztofa Wądrzyka. Miejscowi atut boiska wykorzystywali nader często i odskoczyli wpierw na 3:1, a później 4:2. Trafienia te przedzieliły rzuty wolne Podhalanki, po których futbolówkę „w sieci” umieszczali Kacper Grochowalski oraz Dawid Piątek. Ten pierwszy uczynił to bezpośrednim uderzeniem przy braku zdecydowania rywali, drugi z bliska sfinalizował głową wrzutkę Kacpra Gąsiorka, domykając obfite strzeleckie zyski obu drużyn w piątkowy wieczór.
– Cieszy, że mieliśmy możliwość gry na fajnym boisku z solidnym przeciwnikiem. Dla nas w ogóle wyjście na duże boisko to ogromny plus na obecnym etapie przygotowań – komentuje Szymala, który ponownie testował przydatność do drużyny potencjalnych golkiperów, jacy mieliby wiosną strzec „świątyni” reprezentanta ligi okręgowej.