
Piłka nożna - A-klasa
Z kibicami z Arabii, Tunezji i Emiratów...
Już po raz drugi w naszej cotygodniowej strefie Z Przymrużeniem Oka odwołujemy się do trwającego (jeszcze) Beskidzkiego Mundialu. Turniej, który miał być formą rozrywki dla kibiców lokalnych klubów, stał się prawdziwym oktagonem.
Jesteśmy w przededniu rozegrania meczu o 3. miejsce w Beskidzkim Mundialu. O lokatę na najniższym stopniu podium powalczą LKS Kończyce Małe i Sokół Słotwina, które po drodze wyeliminowały naprawdę topowe zespoły. Jak wiadomo, niezakwalifikowanie się do finału budzi jednak pewien niedosyt i zawód. Nawet jeśli mówimy o drużynach, które miejsce w którym są obecnie, przed rozpoczęciem zabawy brałyby zapewne w "ciemno". Ciężko się jednak dziwić.
Nie ma dnia abyśmy nie ekscytowali się Beskidzkim Mundialem, wszak ten przynosi sensacyjne rozstrzygnięcia. Nie ma jednak ostatnio także doby, w której nie odebralibyśmy telefonu, tudzież nie musieli odpisywać na wiadomości załamanych porażką swojego ukochanego klubu kibiców. W ostatnim czasie te sytuacje się jednak spotęgowały. Dlaczego? A no dlatego, że nasz Beskidzki Mundial zgoła nieoczekiwanie zdobył uznanie internautów z Arabii Saudyjskiej, Tunezji czy Emiratów Arabskich. Co ciekawe, większość z nich to kibice Magury Bystra, która jak widać swoich sympatyków ma nie tylko w gminie Radziechowy-Wieprz, lecz także w krajach egzotycznych.
Wyznaczając finał Beskidzkiego Mundialu na piątek, 28 czerwca sugerowaliśmy się galą organizowaną na poczet ligi okręgowej. Punktualnie o godzinie 20:00 mieliśmy ogłosić triumfatora turnieju, co byłoby przysłowiową "wisienką na torcie" (lub jak mówi Tomasz Hajto "truskawką na torcie"). W naszym redakcyjnym gronie coraz częściej po głowie przewija się myśl, że popełniliśmy jednak błąd. Gdyby finał odbył się w niedzielę, to kto wie, czy jego zasięg nie byłby jeszcze szerszy. Istnieje doza prawdopodobieństwa, że do głosowania na swoją drużynę namawialiby podczas ogłoszeń parafialnych księża. Bo skoro dbanie o wspólne dobro - zwłaszcza te lokalne - jest obowiązkiem każdego obywatela (a przecież wpieranie miejscowego klubu takowym dobrem jest), to można wywnioskować, że jego zaniechanie jest grzechem...