- Do końca zastanawialiśmy się czy ten sparing przyniesie nam więcej strat, czy korzyści. W końcu jednak w zimowej aurze zagraliśmy na naturalnym boisku w Kobiernicach, choć z piłką nożną nie miało to wiele wspólnego. To była wybiegana jednostka treningowa - tak traktujemy to spotkanie - mówi Paweł Krzysztoporski, trener bialskiej Stali. 

 

Jak można było się spodziewać, "fajerwerków" na placu gry nie było jeśli chodzi o aspekty stricte piłkarski. Sporo chaosu, niedokładności oraz sytuacji strzeleckich jak na lekarstwo. Po stronie bialskiej Stali głową bramkarza próbował pokonać Tomasz Janik oraz groźny strzał oddał Jakub Pilch. BKS jednak na przerwę schodził w lepszych nastrojach. W 20. minucie Dariusz Łoś pięknym lobem z bocznego fragmentu boiska zaskoczył golkipera gospodarzy. Ten gol był ozdobą tego spotkania. 

 

Po zmianie stron piłkarze bialskiej Stali starali się kontrolować wynik, lecz ta sztuka finalnie im się nie powiodła. Lider bielskiej A-klasy wykorzystał zamieszanie w polu karnym BKS-u i doprowadził do wyrównania. Jak się później okazało, to trafienie ustaliło losy starcia.