Z rzutami karnymi i czerwonymi kartkami
Mecze drużyn z dolnych rejonów tabeli „okręgówki” nie muszą być nudne. Najlepszym tego dowodem odrobiona zaległość w Zebrzydowicach.
Jak należało przypuszczać, inicjatywę w konfrontacji miejscowej Spójni z Metalem Węgierska Górka posiadali gospodarze. Zanim jednak zdołali cokolwiek wskórać, musieli przełknąć gorzką pigułkę w postaci bramki dla outsidera, gdy w 7. minucie kontrę wykończył Kordian Mozol. Na wyrównanie kibice w Zebrzydowicach nie czekali długo. W 14. minucie Grzegorz Kopiec dośrodkował z rzutu rożnego, a w zamieszaniu najwięcej sprytu wykazał obrońca Spójni Tomasz Cedro. Podopieczni Zbigniewa Skórzaka co jakiś czas przed przerwą notowali groźne wypady, m.in. próba Dawida Pawlusa została w ostatnim momencie zastopowana przez defensorów miejscowego zespołu. O słupek ocierały się z kolei uderzenia Pawła Kawika i Jakuba Sikory pod drugą ze „świątyń”.
Obie drużyny powróciły na murawę po pauzie z nadziejami, stwarzając widowisko emocjonujące. W 50. minucie ponownie korner dał zebrzydowiczanom bramkowy łup. Wrzutkę Krystiana Kaczmarczyka głową sfinalizował Kamil Adamek. I aż trudno uwierzyć, że ta akcja właśnie ustaliła wynik meczu, gdy odnotujemy fakt egzekwowania przez Spójnię rzutów karnych. W 70. minucie Kaczmarczyk przegrał pojedynek z Kacprem Białkiem, z kolei w 78. minucie potężnie ponad poprzeczkę pomylił się Michał Krehut. – Wyglądało to trochę tak, jakbyśmy nie chcieli tego meczu wygrać, bo aż trudno zliczyć ile razy piłka przelatywała przez pole karne Metalu bez naszego właściwego zachowania w ofensywie. Z drugiej strony przeciwnik zadania nam nie utrudniał – opisuje Piotr Puda, szkoleniowiec gospodarzy.
Końcówka zapamiętana zostanie także z innego powodu. W 79. minucie skompletowanie żółtych kartek wykluczeniem z boiska przypłacił Marcin Kochutek, którego los podzielił za moment za „pyskówkę” wobec arbitra Konrad Tlałka, przebywający na murawie... 5. minut. – Przegraliśmy istotny mecz, w którym bardzo chcieliśmy coś na koniec rundy przywieźć z wyjazdu. W kilku sytuacjach ewidentnie sobie nie pomogliśmy w tym, aby cel osiągnąć – przyznaje szkoleniowiec ekipy z Węgierskiej Górki.