Gospodarze w konfrontacji z Victorią Hażlach dobrze radzili sobie w premierowych 45. minutach gry. W 16. minucie dokonali otwarcia wyniku. Daniel Gaweł podał dokładnie do ustawionego w okolicy „16” Jarosława Grygnego, który efektownie piłkę ulokował pod poprzeczką. Nieco zdeprymowany faworyt spotkania w 30. minucie zdołał wyrównać, gdy Kacper Brachaczek celnie przymierzył z rzutu karnego, ale minęło raptem 120. sekund i powtórnie Soła w sytuacji znalazła się komfortowej. Daniel Lach prostopadłym podaniem obsłużył Piotra Paciorka, który w roli egzekutora spisał się wzorowo. Nikła przewaga rajczan utrzymała się do pauzy, a duża w tym zasługa Sebastiana Wydry, który fenomenalnie parował uderzenia głową Brachaczka oraz Kamila Szajtera po kornerach egzekwowanych przez Victorię.

O ile na półmetku starcia zanosiło się na rozstrzygnięcie skądinąd niespodziewane, tak rewanżowy fragment spotkania przyniósł satysfakcję wyłącznie przyjezdnym. – Na początku nie wiedzieliśmy do końca jak się odnaleźć na tym długim i wąskim boisku. W przerwie jednak zmieniliśmy podejście, przerzucając więcej zawodników na wysokość linii obrony przeciwnika, operując długą piłką za plecy defensorów – opowiada Jakub Mrozik, szkoleniowiec drużyny z Hażlacha, której skorygowany pomysł na grę przyniósł pożądany efekt.

Całkowity zwrot to minuty 54. i 56. W obu przypadkach asystentem był Brachaczek, a „dwupakiem” obecność na murawie zaznaczył główkujący bezbłędnie Szymon Paluch. Trafienie rozstrzygające o pełnej puli punktów dla Victorii to konsekwencja rzutu rożnego. Ostatnie 2 kwadranse konfrontacji do atrakcyjnych nie należały, wszak dominowała walka w środku boiska, gra uległa zaostrzeniu, a konkretów przy niewielkim zagrożeniu pod obiema „świątyniami” brakowało.