
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Z zaskakującym zakończeniem
Na inaugurację 9. kolejki „okręgówki” skoczowsko-żywieckiej doszło do starcia zespołów z Pruchnej i Rajczy.
W nim faworyzowani byli wprawdzie goście, ale nie potrafili swej wyższości z tabeli uwypuklić na murawie. Długo zresztą wiele wskazywało na to, że piłkarze z Pruchnej także nie będą mieli powodów do fety. Obie ekipy w premierowej części grały mocno zachowawczo, co nijak nie mogło przełożyć się na bramkowe spięcia. Na te w istocie kibicom przyszło zaczekać...
Druga połowa była i owszem ciekawsza. Podopieczni trenera Tomasza Wróbla, neutralizujący ogromnymi pokładami zaangażowania piłkarską jakość po stronie Soły, mogli objąć prowadzenie za sprawą główki Michała Chrysteczki. Na przeszkodzie do zdobycia upragnionej bramki stanął słupek. Niezłą szansę zaprzepaścił także w owym fragmencie spotkania Dawid Mencner. W 85. minucie to rajczanie winni zadać decydujący cios, marnując „setkę”. Zemściło się to w 90. minucie, a jedyny dziś gol padł w okolicznościach niecodziennych. Po dograniu wprowadzonego z ławki Sebastiana Karzełka na zejście do środka i mocny strzał zdecydował się Damian Hojka. Nic nie zapowiadało wówczas, że golkiper Soły skapituluje. Patryk Ciasnocha w sobie jednak wiadomy sposób futbolówkę przepuścił między nogami. Przyjezdnym zabrakło już pomysłu i czasu, aby stratę nadrobić.
Druga połowa była i owszem ciekawsza. Podopieczni trenera Tomasza Wróbla, neutralizujący ogromnymi pokładami zaangażowania piłkarską jakość po stronie Soły, mogli objąć prowadzenie za sprawą główki Michała Chrysteczki. Na przeszkodzie do zdobycia upragnionej bramki stanął słupek. Niezłą szansę zaprzepaścił także w owym fragmencie spotkania Dawid Mencner. W 85. minucie to rajczanie winni zadać decydujący cios, marnując „setkę”. Zemściło się to w 90. minucie, a jedyny dziś gol padł w okolicznościach niecodziennych. Po dograniu wprowadzonego z ławki Sebastiana Karzełka na zejście do środka i mocny strzał zdecydował się Damian Hojka. Nic nie zapowiadało wówczas, że golkiper Soły skapituluje. Patryk Ciasnocha w sobie jednak wiadomy sposób futbolówkę przepuścił między nogami. Przyjezdnym zabrakło już pomysłu i czasu, aby stratę nadrobić.