– Przez znaczną część meczu rywal biegał za piłką. Kreowaliśmy grę, ale mankamentem było to, że w ostatniej fazie akcji gdzieś brakowało konkretów. Nie było więc sytuacji bramkowych tak dużo, jak wynikałoby to z samego faktu posiadania piłki – mówi Adrian Kopacz, szkoleniowiec Podhalanki.

Reprezentant „okręgówki” wilkowiczan zaskoczył w sparingu 3-krotnie. Wpierw dośrodkowanie Tomasza Franusika z rzutu rożnego przedłużył Dawid Piątek, a ostatecznej egzekucji dokonał Mateusz Balcarek. W kolejnej akcji strzelcem był już Piątek, a wynik potyczki ustalił Grzegorz Zawada. To w następstwie krótko rozegranego kornera i „centry” Mikołaja Franusika. W innych sytuacjach wykończenia brakowało – czy to Kacprowi Najzerowi, Patrykowi Semikowi czy Mikołajowi Stasicy.