Mecz towarzyski, którego areną było boisko ze sztuczną nawierzchnią w Nieboczowach, przynajmniej w pierwszej połowie nie obfitował w sytuacje bramkowe. Gra toczyła się w środku pola, więcej niż czysto piłkarskiego rzemiosła było w nim walki i starć fizycznych. Dlatego kluczem do sukcesu były stałe fragmenty gry, które lepiej egzekwowali zawodnicy Odry. Objęli prowadzenie już w 7. minucie spotkania, kiedy to po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego Łukasza Byrtka głową pokonał Szymon Mroczko. Również z „wolnego”, tyle że bezpośrednim strzałem, w 42. minucie na 2:0 podwyższył Mateusz Popczyk.

 

Druga odsłona spotkania była widowiskiem bardziej otwartym niż pierwsze 3 kwadranse. Nadal nie było widać znacznej przewagi żadnej z drużyn. Do głosu zaczął dochodzić Orzeł za sprawą kreowanych sytuacji. Z kilku klarownych okazji wykorzystał jedną. Honorową bramkę dla drużyny z Łękawicy zdobył Kamil Małolepszy, który wykorzystał sytuację sam na sam w 80. minucie po prostopadłym podaniu Sebastiana Pępka. Było to trafienie honorowe - wcześniej zawodnicy Piotra Haudera strzelili gola numer 3. za sprawą Marcina Oślizloka.

 

- Szkoda bramek straconych po stałych fragmentach gry w pierwszej połowie. Początek i szybko stracona bramka sprawiły, że musieliśmy częściej być przy piłce i atakować. W drugiej odsłonie zarówno my, jak i cały mecz wyglądały lepiej. Oprócz gola sytuacje mieli Jakub Michalec Szymon Byrtek, ale zabrakło konkretów przy ich wykończeniu. Był to dla nas wartościowy sparing z wymagającym przeciwnikiem - podsumował Tomasz Fijak, szkoleniowiec Orła.