
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Zacięcie, nieszczęśliwie
W nie najlepszej formie są obecnie piłkarze Spójni Zebrzydowice, którzy dziś zmierzyli się z Pasjonatem Dankowice. Starcie to jednak upragnionych punktów nie przyniosło.
W szybkim tempie toczyło się dzisiejsze spotkanie w Zebrzydowicach, które lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w 5. minucie Paweł Smajord otworzył worek z bramki wykorzystując dośrodkowanie z prawego skrzydła. Dankowiczanie jednak jeszcze przed przerwą zdołali wyjść na prowadzenie. Wpierw wyrównał Wojciech Sadlok, niebawem poprawił Jakub Ogiegło. Po zmianie stron każda z drużyn zdobyła gola. W 73. minucie Błażej Cięciel wykorzystał sytuację sam na sam z Szymonem Prostackim. Wynik spotkania ustalił Arkadiusz Brachaczek, który po rzucie rożnym zmniejszył rozmiar porażki Spójni.
Trenerski dwugłos po meczu:
Grzegorz Łukasik (Spójnia Zebrzydowice): Czego zabrakło dziś by wygrać? Myślę, że wszystkiego po trochu. Naszą największą bolączką była jednak skuteczność, a w zasadzie jej brak. Piłarsko wyglądaliśmy fajnie, ale to nie wystarczyło. Niestety. Szkoda zwłaszcza pierwszej połowy, bo po zdobytej bramce mieliśmy okazje by prowadzenie podwyższyć.
Artur Bieroński (Pasjonat Dankowice): Mimo, że straciliśmy szybko bramkę, to bardziej zadowolony jestem z pierwszej połowę. Za sprawą Wojtka Sadloka i Kuby Ogiegło udało nam się wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą. To pozwoliło spokojnie grać w drugiej połowie. Cóż... wygrywamy czwarte spotkanie z rzędu, jesteśmy na fali wschodzącej. Po raz trzeci zwyciężyliśmy rezultatem 3:2, więc to wszystko jest tak na styku. Nie mogę jednak narzekać.
Protokół meczowy poniżej. Trenerski dwugłos po meczu:
Grzegorz Łukasik (Spójnia Zebrzydowice): Czego zabrakło dziś by wygrać? Myślę, że wszystkiego po trochu. Naszą największą bolączką była jednak skuteczność, a w zasadzie jej brak. Piłarsko wyglądaliśmy fajnie, ale to nie wystarczyło. Niestety. Szkoda zwłaszcza pierwszej połowy, bo po zdobytej bramce mieliśmy okazje by prowadzenie podwyższyć.
Artur Bieroński (Pasjonat Dankowice): Mimo, że straciliśmy szybko bramkę, to bardziej zadowolony jestem z pierwszej połowę. Za sprawą Wojtka Sadloka i Kuby Ogiegło udało nam się wyjść na prowadzenie jeszcze przed przerwą. To pozwoliło spokojnie grać w drugiej połowie. Cóż... wygrywamy czwarte spotkanie z rzędu, jesteśmy na fali wschodzącej. Po raz trzeci zwyciężyliśmy rezultatem 3:2, więc to wszystko jest tak na styku. Nie mogę jednak narzekać.