Przed Marcinem Sztorcem, który zastąpił tej zimy Romana Folka, niełatwa misja. KS Bestwinka zakończył rundę jesienną na przedostatnim miejscu w bielskiej A-klasie. Ta pozycja nikogo w klubie nie zadowala, co przyczyniło się do zmiany na ławce trenerskiej. - Dlaczego zdecydowałem się objąć drużynę z Bestwinki? Myślę, że zaczęło już brakować emocji, które towarzyszyły mi przez 15 lat w życiu codziennym. Po raz kolejny jednak zarząd klubu z Bestwinki złożył mi konkretną propozycję i tym razem ją przyjąłem, gdyż moje życie osobiste się uporządkowało i tego czasu jest więcej - przyznaje Sztorc.

 

Dodaje, iż ma pełną świadomość trudnego położenia a-klasowicza na półmetku ligowej rywalizacji. - Wiem, że sytuacja nie jest łatwa, ale mam doświadczenie z rezerw MRKS-u, że po rundzie jesiennej moje zespoły notowały znacznie lepszą wiosnę. Wierzę, że tak będzie i w przypadku zespołu z Bestwinki - przekonuje nowy szkoleniowiec drużyny. 

 

Czy zatem w zespole z Bestwinki można spodziewać się licznych wzmocnień wraz z przyjściem nowego trenera? - Nie nastawiamy się na transfery. Jeśli ktoś będzie chciał do nas dołączyć - zapraszamy, ale nic na siłę. Pracujemy z tymi zawodnikami, którzy są - zdradza Sztorc.